Spoglądałam na oddalające się plecy maga odziane w pokrytą kurzem szatę. Już nie raz miałam okazję dotknąć chłodnej skóry czarodzieja i nigdy nie wyczułam pulsu. Czyżby był.... nieumarłym? Umysł podsuwał mi jeszcze mroczniejszą odpowiedź. Selthus władał potężną, mroczną magią i w dodatku był nekromantą. Czyżby dawno temu ktoś zadał sobie nie lada trud, by wskrzesić maga w czarnoksięskim rytuale i zmienić go w... Licza...?! Zadrżałam na samą myśl. Mężczyzna przede mną przystanął i spojrzał przez ramię.
- Uciekasz czy może wolisz towarzystwo umarłych? - zdawał się potwierdzać moje nieme pytanie.
Zostać między upiorami banshee i ożywieńcami czy może zdać się na kaprys losu i podążać śladem potężnego nieumarłego? Tak czy siak śmierć spotka mnie niechybnie.
- Idę... - szepnęłam cicho, spoglądając na własne buty.
Korytarz, który wybrał mag wypełniało stęchłe powietrze, a ściany porastał grzyb. Czaszka wieńcząca kostur rzucała upiorną, krwawą poświatę. Przyspieszyłam lekko kroku, wpadając na Selthusa, który zatrzymał się gwałtownie. Mag zaklął nieomal bezgłośnie i światło kostura zgasło. Gdzieś w oddali dobiegł nas dźwięk czegoś ciągniętego po drobnych kamyczkach na ziemi. Położyłam rękę na ramieniu czarodzieja i mocno ścisnęłam, by w ciemności dodać sobie otuchy. Licz czy nie, był jedyną rozumną istotą w pobliżu stojącą tymczasowo po mojej stronie. Poczułam jak zaskoczony mężczyzna spina się pod cienką warstwą materiału.
- Już odszedł. - szepnął cicho i podjął przerwany marsz, kostur ponownie zabłysł tym razem mocno przytłumionym światłem.
Kropek drżąc ze strachu przylgnął do poły szaty nieomal uniemożliwiając magowi stawianie kroków. Czarodziej zdawał się tego nie dostrzegać, wolną ręką poklepał łebek stworka i wymówił kilka ciepłych słów w nieznanym języku. Odnosił się do potworka z niezwykłą czułością co mnie zaskoczyło.
- Bardzo go lubisz. - stwierdziłam raczej niż zapytałam.
Mężczyzna przystanął nagle i odwrócił się w moją stronę, gniewnie marszcząc brwi i ściskając mocniej kostur.
- Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy, jeśli nie chcesz go utracić. - syknął wściekły.
Kropek zapiszczał cichutko reagując na zmienny nastrój pana i zaczął rzuć koniec rękawa czarnej szaty.
- Chcę wydostać się z tego miejsca równie mocno co ty, magu. - powiedziałam ostrożnie - Wiem, że nie znosisz mojego towarzystwa, a mimo to chronisz w razie potrzeby. Chciałabym wiedzieć dlaczego i kim jesteś na prawdę.
Wstrzymałam oddech, widząc cień przysłaniający twarz Selthusa i jego gniew.
<Selthusie?>
- Już odszedł. - szepnął cicho i podjął przerwany marsz, kostur ponownie zabłysł tym razem mocno przytłumionym światłem.
Kropek drżąc ze strachu przylgnął do poły szaty nieomal uniemożliwiając magowi stawianie kroków. Czarodziej zdawał się tego nie dostrzegać, wolną ręką poklepał łebek stworka i wymówił kilka ciepłych słów w nieznanym języku. Odnosił się do potworka z niezwykłą czułością co mnie zaskoczyło.
- Bardzo go lubisz. - stwierdziłam raczej niż zapytałam.
Mężczyzna przystanął nagle i odwrócił się w moją stronę, gniewnie marszcząc brwi i ściskając mocniej kostur.
- Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy, jeśli nie chcesz go utracić. - syknął wściekły.
Kropek zapiszczał cichutko reagując na zmienny nastrój pana i zaczął rzuć koniec rękawa czarnej szaty.
- Chcę wydostać się z tego miejsca równie mocno co ty, magu. - powiedziałam ostrożnie - Wiem, że nie znosisz mojego towarzystwa, a mimo to chronisz w razie potrzeby. Chciałabym wiedzieć dlaczego i kim jesteś na prawdę.
Wstrzymałam oddech, widząc cień przysłaniający twarz Selthusa i jego gniew.
<Selthusie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz