Usiadłam po turecku naprzeciw gada i oparłam się na łokciach. Patrzyłam z zainteresowaniem na niego.
-Bo ktoś kiedyś pomógł mi. Z resztą, miałam takie widzimisię.-
Uśmiechnęłam się nieco przekrzywiając głowę. Smok mruknął i poruszył się
lekko próbując wstać.
-Musisz leżeć.- Zakomenderowałam twardo. Mediterano spojrzał na mnie
lekko zdezorientowany. -Kazano mi się tobą zająć.- Wyjaśniłam. -A jesteś
cały pokiereszowany i nie wolno ci jakiś czas się nadwyrężać.- Mówiłam
grożąc palcem. -Jeśli tego nie przypilnuję, to ja dostanę burę od Mai.-
Skrzyżowałam ręce na piersi. -Rozumiesz? Więc się nie ruszaj!- Smok
Rozejrzał się po namiocie.
-Gdzie ja w ogóle jestem?- zapytał z wolna.
-W cyrku.- Oznajmiłam spokojnie. Medi zrobił wielkie oczy.
-Chcecie ze mnie zrobić atrakcje?- Zapytał nieco wystraszony. Roześmiałam się tylko głośno.
-Nie obraź się, ale ty do tego się nie nadajesz. Jak byś sobie wyobrażał
to? Jesteś wielki, dziki a na dodatek nie znasz sztuczek. Oglądać to
możesz sobie zwierzęta w lesie a nie u nas.- Rozbawiła mnie jego
reakcja, myślał że zamkniemy go w klatce i będziemy wystawiać
ogłaszając: "Przed państwem gadający smok!". Nie mogłam powstrzymać
śmiechu myśląc o tak głupim czymś.
-Nie masz się co martwić, zostaniesz tu puki nie odzyskasz sił a potem możesz robić co chcesz!
<Mediterano?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz