Malheur unieruchomił dziewczynę i przybliżył twarz.
- Źle kochanie. Musisz się bardziej wysilić. - zamruczał jej do ucha.
- Zostaw mnie!
- Nie. Inaczej. - szeptał.
Zaczęła się wiercić ale nie mogła wyswobodzić z jego żelaznego uścisku, który jednak nie sprawiał bólu.
- Masz ze mnie zejść! - wykrzyknęła.
Zamruczał jak kociak i lekko musnął jej policzek ustami.
- Nie.
Wyrywała się i krzyczała, na darmo.
- Proszę...
Skrzywił się nieznacznie.
- Charlotte. Jestem demonem. My nie czujemy litości. Aby przetrwać na moim Dworze musisz wykazać, że się nie boisz. Nie będę mógł cię chronić non stop. Spróbuj jeszcze raz.
Spojrzała chyba lekko zaskoczona.
- Puść mnie! To rozkaz! - wrzasnęła patrząc odważnie.
Uśmiechnął się i usunął w bok.
- Pięknie. Wręcz uwierzyłem, że jesteś moją królową. Wiesz, że żadnej nie mam? - zapytał, leniwie leżąc obok niej.
- Prędzej umrę niż nią się stanę.
Pokręcił głową.
- Charlotte, tu już nią jesteś.
Wstał i przeciągnął się. Skrzydła błyszczały w półmroku. Podszedł leniwie do szafy, wyrzucając koszule za siebie. Chwycił w końcu jakąś, powąchał i założył.
- Idziemy na śniadanie kochanie. Jak dla mnie możesz pójść w tym co masz na sobie, ale ten nudziarz Desmodor pewnie myśli inaczej. - mruknął opierając się o ścianę. - Poczekam na ciebie TUTAJ.
<Charlotte? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz