Selthus zrzędził pod nosem. Spoglądał z nienawiścią na mrocznego elfa. Miał jak najgorsze wspomnienia z tą akurat rasą. Był przez nich torturowany, więziony, oszukiwany i wykorzystywany. Starał się trzymać jak najdalej ale na złość elf ponownie zmniejszał między nimi dystans z groźnym błyskiem w oku mówiącym: Nie zawaham się cię zabić.
Tari szła blisko Shanga który pomimo swych wielkich rozmiarów był bardzo szybki. Yunashi trzymał się na uboczu. Właściwie zwykle się nie mieszał w jakiekolwiek większe spory. Nieumarły smok go namówił i do końca nie wiedział dlaczego się zgodził.
- Jesteśmy blisko. - szepnęła Anor. - Przygotujmy się.
Selthus szepnął cicho jakieś słowa i ukradkiem rzucił na ziemię drobinki wyglądające jak małe kamyki. Nikt tego nie zauważył z wyjątkiem nieumarłego smoka który nie miał zamiaru go zdradzać.
- Zwiążecie mnie? - wysyczał nekromanta, unosząc wyżej głowę.
Podszedł do niego dowódca.
- Jestem pewien, że jest pan mądrą osobą. Kto by chciał popełniać samobójstwo?
- Dobre pytania. Mówi to wojownik idący na własną zgubę i ciągnący resztę. - powiedział jadowitym tonem.
- Uważaj. Dotąd byliśmy mili, ale to się może szybko zmienić.
- Nie doceniasz mnie. Nie jestem słabym magiem.
- Wiem. - machnął dłonią a czarny elf sprawnie uderzył nekromantę, pozbawiając przytomności.
Shang zawarczał ostro i zdzielił drowa ogonem tak, że tamten poleciał kilka metrów w tył. Nie stała mu się zbytnia krzywda ale obudzi się najpewniej za kilka dni. Inni wojownicy natychmiast wymierzyli w niego włócznie i miecze. Spojrzał pogardliwie, rozwijając wielkie skrzydła.
- Dość! - powiedzieli jednocześnie Tari i Yunashi.
Smok w jednej chwili przybrał formę elfa o ciemnych włosach i złotych oczach. Wszyscy odskoczyli zaskoczeni. Podbiegł do zirytowanego nieumarłego.
- Spokojnie Shang. Nic mu nie jest.
Zawarczał wściekle.
- Skrzywdzili go. - w fioletowych oczach błysnęły iskierki szaleństwa.
Elf dotknął jego pyska i zaczął głaskać uspokajająco.
- Ma twardą głowę. Nic mu nie będzie. Musimy się skupić na zadaniu.
- Nie obchodzą mnie ci wojownicy! - warknął machając skrzydłami.
- Może, ale musisz wypełnić dane słowo. Tak? Skup się i weź w garść! - uderzył go lekko w nozdrze.
Smok prychnął wypuszczając fioletową chmurę.
- Dobrze. Masz rację. - zamruczał. - Ale maci go pilnować! - uderzył silnie ogonem zostawiając połamane krzaki i skały.
- Oczywiście. - powiedziała Tari. - Ruszajmy.
Yunashi przytaknął i chwilę potem był ponownie smokiem.
- Zaczynajmy, póki się nie rozmyślę. - mruknął machając skrzydłami.
<Tari? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz