.

.
.
.

sobota, 27 grudnia 2014

Od Meg - Cd. Nessara

Podniosłam się z beczki.
-Już niedługo odzyskasz swój głos Meg.-Kapitan podszedł bliżej mnie, nachylił się nade mną i ucałował mnie w czoło, miły gest jednak ja odsunęłam się od niego.
-Widzi Kapitan..z kobietami trzeba powoli i delikatnie.-powiedział Li wstając.
-Co ty możesz wiedzieć. Z resztą po co z tobą dyskutuję skoro i tak twoje zdanie się nie liczy?-zaśmiał się.
-Może i dla Kapitana się nie liczy ale może ktoś inny chętnie słucha tego co mówię?
-Niby kto?-zakpił i stanął naprzeciw niego.
-Meg.-odpowiedział z beztroskim uśmiechem.
-Czyżby? Skąd ta pewność? Meg jest bardzo miłą osobą..może słuchała cię wyłącznie z uprzejmości?
-Nie byłbym tego taki pewien.
Wróciłam na swoje miejsce na beczce podczas gdy oni prowadzili dyskusję.
Nagle zobaczyłam znajomą mi twarz. Rodrick? Widocznie poszedł za Kapitanem by sprawdzić czy nie zrobi czegoś..niestosownego. Przywołał mnie ruchem dłoni.
Mężczyźni byli tak bardzo pochłonięci kłótnią że nawet nie zauważyli kiedy odeszłam.
-Ehh..znów się kłócą. Mogłem się tego spodziewać.-westchnął.-A jako że byłaś na miejscu pewnie cię w to wplątali tak?
Kiwnęłam delikatnie głową.
-No dobrze. Niech się kłócą..kiedyś skończą.
Kiedy zawiał wiatr poczułam wszechogarniające mnie zimno. Mężczyzna zdjął swój płaszcz i zarzucił mi go na ramiona.
-Chodźmy dobrze?
Kiwnęłam głową z uśmiechem.
Opuściliśmy pokład,Rodrick odprowadził mnie do kajuty. Oddałam mu płaszcz i weszłam do środka. Szybko przebrałam się w swoją poprzednią sukienkę..nie chcę by znów ktoś mnie zobaczył. Wskoczyłam pod kołdrę i zamknęłam oczy chcąc w końcu zasnąć..

Siedziałam po środku ogromnego pomieszczenia.
Ściany wykonane z czerwonej cegły..i betonowe podłoże. Temperatura panująca tam była okropna..czułam jakby moje ciało zamarza.
Nic już ci nie pomoże..umrzesz..tak jak my. Będziemy nareszcie razem..jak kiedyś.-głosy moich bliskich zabrzmiały w mojej głowie,szeptali właśnie te słowa.
Położyłam się na zimnym podłożu i skuliłam. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy..kapały z mojej twarzy na podłogę..po chwili zorientowałam się że łzy zmieniły się w krew. Kiedy spojrzałam w sufit zobaczyłam że nade mną stoi mężczyzna z maniakalnym uśmiechem..w dłoni trzymał nóż umazany krwią.


Zerwałam się z łóżka. Szarpałam się przez chwilę z kołdrą przez co spadłam z łóżka. Do mojej kajuty wszedł Kapitan.
-Co się stało!?
Kiedy przykucnął przy mnie po prostu rzuciłam się mu na szuję z płaczem.
Poruszałam ustami chcąc mówić jednak wiedziałam że i tak nic nie usłyszy..

(Nessar? T^T )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz