.

.
.
.

wtorek, 23 grudnia 2014

Od Meg - Do Nessara

-Warto było?-zapytał patrząc na mnie z pogardą jednak na jego twarzy nadal widniał ten obleśny uśmiech. Za każdym razem gdy zamykałam oczy widziałam ten uśmiech..
-Warto..-odpowiedziałam cicho.
Mężczyzna podniósł się i przyklęknął przy mnie.
Podniósł moją głowę trzymając mnie za podbródek.
-Zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie powiedziałaś..?-zapytał i mocniej zacisnął dłoń.
-Tak..-wydukałam.
-Aż tak ci ze mną źle?
-Tak!-wrzasnęłam i odsunęłam się od niego.-Nienawidzę cię rozumiesz!? Uwięziłeś mnie, zmuszałeś do..po prostu cię nienawidzę!
Spojrzał na mnie jak na idiotkę a po chwili wybuchł śmiechem.
Podniósł się i wrócił na swoje miejsce.
-Kochanie..jeśli będziesz się tak zachowywać dobrze wiesz co cię czeka.
-No dalej! Proszę! Katuj mnie, torturuj...dla mnie to będzie najlepsze! Umrę i nareszcie się od ciebie uwolnię!
-Ahh..głupia. I głównie za to cię uwielbiam.-westchnął.-Spośród tylu pięknych kobiet wybrałem ciebie..powinnaś się cieszyć że jesteś ze mną. Reszta z nich poszła na przynętę dla smoków.
-Wolałabym zostać przynętą.
-Ach tak?-znów do mnie podszedł.
Kopnął mnie z całej siły w brzuch, poleciałam na drzwi powozu. Otworzyły się a ja zawisłam w powietrzu. Konie pędziły jak szalone, miałam wrażenie że nikt nie prowadzi powozu. Jedyną rzeczą przez którą jeszcze nie wypadłam był mój Pan. Trzymał moją dłoń z tym swoim uśmiechem.
-Więc?-zapytał delikatnie poluźniając uścisk.
-Nie! Błagam! Wciągnij mnie do środka..!
-Będziesz już posłuszna..?-ponownie poluźnił uścisk.
-Tak..!
-Tak...?
Wciągnął mnie do środka i zamknął drzwi.
Siedziałam roztrzęsiona gorączkowo łapiąc oddech. Znów...znów przez niego otarłam się o śmierć..nienawidzę go..nienawidzę.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-No dalej moja droga..nie dokończyłaś.
-Tak Panie, będę już posłuszna.-powiedziałam spuszczając głowę.
-I tak ma być jasne?-warknął chwytając mnie za włosy i podnosząc moją głowę.
-Tak Panie.-odpowiedziałam.
Puścił mnie i wrócił na swoje miejsce.
Ruchem dłoni przywołał mnie do siebie, posłusznie przysunęłam się do jego nogi jak pies i oparłam o nią delikatnie głowę.
-Grzeczna.-poklepał mnie po głowie.
Podniosłam jedynie głowę i ucałowałam jego dłoń od wewnętrznej strony..tak jak mnie uczył..mnie..swojego psa.
-Będę musiał cię przygotować..dzisiaj aukcja..i pamiętaj..
-Jeśli będę nieposłuszna będzie ze mną źle..-wyszeptałam.
[...]
Byłam ubrana w krótką suknię w stylu wiktoriańskim. Dużo falban, kokard..była koloru kremowego z ozdobami w kolorze białym..piękna suknia. We włosach miałam wpiętą czerwoną różę..gdyby nie ten łańcuch owinięty wokół mojej szyi czułabym się jak księżniczka.
Podczas podróży do miejsca w którym ma się odbyć aukcja mój Pan rozmawiał ze mną na temat tego jak mam się zachowywać..gdzie mam stać,co robić..
Będąc już na miejscu mężczyzna wyszedł pierwszy, potem pomógł mi wyjść.
-No dalej..uśmiechnij się.-wyszeptał mi do ucha zirytowany.
Na jego rozkaz na mojej twarzy pojawił się słodki uśmiech.
Kiedy znaleźliśmy się już w środku budynku od razu przykuliśmy uwagę obecnych.
Powoli zmierzaliśmy w stronę sceny jednak los chciał bym po drodze się potknęła ale nie runęłam na podłogę,w ostatniej chwili złapałam ponownie równowagę.
Mężczyzna spojrzał na mnie karcąco i ruchem dłoni przywołał mnie do siebie.
Gdy stanęliśmy na scenie po przywitaniu kazał mi iść za scenę..
Będąc tam oparłam się o ścianę i wsunęłam na podłogę.
Czemu musiałam się potknąć!? Czemu..? Teraz..czeka mnie kara..
Kiedy usłyszałam oklaski po moich plecach przeszedł dreszcz. Mężczyzna stanął przede mną i kazał mi wstać. Jak kazał tak zrobiłam. Zamknęłam oczy i przygryzłam wargę..gdy wymierzył mi cios w twarz..runęłam na podłogę. Poczułam smak krwi w ustach,splunęłam ją.
-A teraz wstawaj..musisz wyjść na scenę się zaprezentować. Pewnie nikogo nie będzie na ciebie stać.-zaśmiał się.
Podniosłam się i chwiejnym krokiem weszłam na scenę.
Czując wzrok tych wszystkich osób na sobie poczułam straszny wstyd.
Najbardziej bolało mnie to że moi rodzice zadecydowali o moim losie..moim losie tutaj.
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Kiedy mój Pan podał moją cenę ludzie umilkli.
Na sali rozległ się trzask otwierania a raczej wyważania drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę zresztą jak wszyscy tutaj obecni..na sali pojawił się młody mężczyzna w kapitańskiej czapce oraz dziwnym towarzystwie.
Jeszcze bardziej zdziwiło mnie to że...zaczął mnie licytować.

(Nessar?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz