Kapitan szedł wolnym krokiem po powietrznym porcie. Obok kroczył zadowolony bosman Rodrick.
- Mówię ci to świetny pomysł! - trajkotał już od dwóch godzin.
- Nie.
- Kapitanie, musisz zrobić coś dla siebie. Nie sypiasz, nie rabujesz, nie zabijasz. Załoga się martwi!
Nessar spojrzał z rozbawionym błyskiem w oku.
- No nie wiem.
- Złożyliśmy się wszyscy i sprawimy ci prezent. - kontynuował.
Kapitan potrząsnął głową.
- To nie potrzebne.
- Kapitanie. - powiedział błagalnym tonem wielki ork idący po jego lewej stronie.
Nie mógł sie kłócić zbyt długo. Może mieli rację? Świeża krew zawsze dobra na statku.
- Dobra ale wybiorę sam.
Usłyszał radosny okrzyk kilku z załogi którzy zabrali się z nim. Wywrócił oczami.
- Jak z dziećmi.
- Bierzemy faceta czy babkę? - zapytał ork.
- No babkę nie?! To chyba normalne. - kontynuowali sprzeczkę.
Nie słuchał ich. Miał dość. Rzadko opuszczał latający statek i ponownie poczuł tęsknotę. Musiał się jednak złamać aby dopilnować kilku ważnych interesów. A poza tym załoga nalegała. Teraz wiedział dlaczego. Złożyli się na niewolnicę dla kapitana. Jakby była mu potrzebna. Ork niezbyt delikatnie otworzył drzwi, a jedna ich część została w wielkich łapskach.
- Ups. - wybełkotał odrzucając je za siebie.
Kapitan spojrzał na niego ostro, aż wielkolud zaczerwienił się ze wstydu. Wszedł pewnym krokiem a ludzi schodzili mu z drogi. Większość go znała. Dostarczał najgorsze bestie na igrzyska i ludzi z dalekich, egzotycznych krain. Jako jedyny znał tajemne ścieżki i przejścia przez góry. I wówczas ją spostrzegł. Dziewczyna drżała na scenie odziana jak manekin pokazowy. Na policzku miała krwawą bruzdę po świeżych razach.
- Cena wywoławcza, 100 złotych monet! - zaczął licytator z zadowoloną miną.
Nieopodal niewiasty stał jej dotychczasowy właściciel. Nessar sam chętnie by go sprzedał, ale na arenę walk. A potem wykupił miejsce w pierwszym rzędzie aby widzieć jak go rozrywają na strzępy.
- Ona. - powiedział do bosmana.
- Sto złotych monet. Niech cię kapitanie ,masz drogi gust. - stwierdził Rodrick.
Nessar uśmiechnął się lekko i uchylił kapelusz w pozdrowieniu. Dziewczyna spojrzała zaskoczona, niepewna czy to do niej.
- Dwieście. - powiedział natychmiast.
Po sali przeszedł szmer. Pan dziewczyny szarpnął niepewnie łańcuchem. Dotąd nikt nie licytował powyżej stu. Licytator zrobił wielkie oczy. Wietrzył niezły zarobek.
- Czy ktoś da więcej?
Po sali przeszły nerwowe chichoty. Nikt nawet nie miał zamiaru płacić takiego majątku. Za tyle złota można było żyć w dostatku przez długi czas.
- Echym... dwieście po raz pierwszy..
- Trzysta! - wrzasnął nagle Pan dziewczyny i pociągnął mocno łańcuch.
Nessar warknął wściekły. Ruszył w stronę sceny. Wszedł na nią i podszedł do licytatora. Coś mu szepnął na ucho. Mężczyzna zbladł.
- N...na pewno? - zapytał.
- Jak najbardziej. - odparł kapitan.
- Przerywamy licytację. - powiedział nagle i skinął na Pana dziewczyny.
Podszedł ze wściekłym błyskiem w oku.
- Czego! - warknął.
- Ten kapitan chce z tobą negocjować prywatnie. - wybąkał licytator.
<Meg? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz