.

.
.
.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Od Micaha - Cd. Lien

Micah spojrzał na smoka, próbując powstrzymać się od odejścia. Nie chciał robić sobie wrogów już pierwszego dnia - od tego był drugi i trzeci.
- Cesarskim - powiedział cicho, niemal mrukliwie i zaczął iść w swoją stronę, kiedy zobaczyli biegnącą w ich stronę Erin.
Dziewczyna zatrzymała się przy Lien i uśmiechnęła się lekko.
- Witaj, Mistrzyni.
- Erin. - Powiedział cicho Micah i przytulił ją do siebie.
- Powinieneś znaleźć sobie jeźdźca. - Nie chce - powiedział.
- Znam wiele smoczych dzieci, które będą chciały cię dosiąść.
- Nie jestem żadnym cholernym koniem, żeby na mnie jeździć! - Nie wytrzymał.
No proszę, i co on będzie robił w resztę dni?
- Micah spokojnie... - Erin się lekko wzdrygła.
- Nie wiem, dlaczego smoki w ogóle dają się wam dosiąść. Możecie być przyjaciółmi, ale nie właścicielami! Jestem w tej gildii tylko po to, żeby nauczyć się zamiany, co już osiągnąłem.
- Micah! - Jęknęła czarnowłosa - to mistrzyni jeźdźców!
- Nie obchodzi mnie to - syknął. - Ja chcę tylko mieć święty spokój.
Chwycił się za głowę, która bolała go niemiłosiernie i zaczął odchodzić od towarzystwa.
<Lien? :) nie zrazaj się, on zwykle taki nie jest XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz