.

.
.
.

środa, 10 grudnia 2014

Od Micaha - Do Clarissy.

Micah spoglądał z zamyśleniem na zamek władcy demonów - Desmodora. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz się spotkali i raczej nie chciał tego powtarzać.
- Czemu musiałem wylądować w tym miejscu?! - Warknął do siebie pod nosem i poszedł do głównego miasta - jedyne miejsce, w którym znał wpływowych ludzi.
Ruszył do niego na piechotę. Nie wiele ludzi wiedziało, że nie lubił swojej smoczej formy. Erin zapewne kazałaby mu zawrócić - nie lubiła, a wręcz bała się takich miejsc jak to.
- Kto normalny mieszka w takim miejscu? - Zapytał sam siebie, wkraczając do miasta.
Od razu spoczęły na nim spojrzenia zebranych demonów. Nie często widuje się w takim miejscu istoty... podobne do ludzi. Szedł dalej, ignorując ciekawskie spojrzenia, kiedy na kogoś wpadł. A raczej to jakaś dziewczyna na niego wpadła. Nie zauważył jej, bo zniknęła przed chwilą w tłumie i dopiero teraz się wyłoniła. Spojrzał w dół, bo była dość niska, po czym uśmiechnął się złośliwie.
- Witam - powiedział, schylając się lekko, by być wzrokiem na jej poziomie. - Kogóż to niesie? Nie śpieszno panience? Może pomogę? - Spojrzał na jej kosz z owocami i różne zioła lecznicze.
Wciąż jednak patrzył z czystą złośliwością w oczy dziewczyny.

<Clary? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz