.
.
.
.
środa, 10 grudnia 2014
Od Tari - Cd. Yunashiego
Odetchnęła z ulgą mając pewność, że nekromanta przeżyje, a co najważniejsze nie piśnie ani słówka o nadchodzącym ataku. Jednak przeraziła się słysząc kto będzie go pilnować.
- Akarantonie, dopilnuj aby nie narobił kłopotów.- rzekł dowodzący
Oczom zebranych ukazał się Mroczny Elf, niezwykle wysoki, barczysty. Z jego oczu płynęła pustka. Ciemnoszara skóra odróżniała go od zgromadzonych, a współpraca z innymi gatunkami zadziwiła każdego.
- Jak sobie życzysz Wertusie.- odparł spokojnie
- Tylko nie uszkodź go... zbytnio.- ojciec rzekł żartobliwym tonem
Wstała i rzucając krótko "Przepraszam." zniknęła między drzewami. Chciała uciec jak najdalej, ale nie mogła. Jej celem było odbicie wojowników, nawet za cenę życia. Zatrzymała się przed małym jeziorkiem. Bez namysłu zrzuciła ubrania, następnie weszła do wody. Zadrżała czując jej chłód. Ale też miała wrażenie, że wszystkie emocje opuszczają ją, a napięcie znika. Zanurkowała. Wynurzyła się po kilku sekundach. Wyszła na brzeg. Znów założyła ubrania. Mokre włosy lepiły się jej do twarzy i odzienia. Położyła się pod omszałym dębem. Dopiero kiedy zamknęła oczy, zdała sobie sprawę z tego jak bardzo była zmęczona.
***
Biegła przez puszczę, z trudem unikając upadków. Była ofiarą, na którą polował znakomity myśliwy. Musiała przeżyć, za wszelką cenę. Ominęła kolejny krzak.
Tari...
Nie zwróciła uwagi na wołanie. Nadal podążała na oślep.
Tari.
Zatkała uszy. Głos był znajomy, jednak nie mogła dopasować go do znajomych twarzy. Wróg był blisko.
Tari!
Zerwała się gwałtownie, zderzając się głową o głowę brata. Jęknęli równocześnie, złapali się za bolące czoła.
- Co?! Gdzie jestem?!- wykrzyknęła
- Spałaś, jesteś w lesie i powinniśmy już iść.- tłumaczył Uruk
- Iść?- nie rozumiała
- Walka, atak, odbicie twoich znajomych.
Olśniło ją.
- No tak, chodźmy.
Wstała, z drobną pomocą Uru. Dorównywała mu wzrostem. Ale to była jedyna ich wspólna cecha. Weszli na dużą polanę. Wszyscy już szykowali się do wymarszu.
- Przyprowadziłeś naszą zgubę!- ekscytował się Syam
Znów najmłodszy prawie ją zgniótł. Jednak Ehrill w porę zareagował.
- Gotowi? A więc do wymarszu!- zabrzmiał głośny głos Wertusa
Wyruszyli. Jako jedna z nielicznych odważyła się iść jak najbliżej nekromanty, jego "niańki" i smoków. Oczywiście Alfen trzymał się blisko niej, ale on z natury kochał ryzyko i był dość... niezrównoważony.
< Chłopcy? :3>
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz