Rakanoth podszedł nieco bliżej kominka w którym trzaskał radośnie ogień. Wystawił lodowate dłonie i odetchnął z ulgą. Nie lubił zbyt długo przebywać bez tego żywiołu mimo, że jako jedyny wytrzymywał najdłużej.
- Jak on się czuje? - zapytał nie patrząc na nią.
- Śpi. - padła sucha odpowiedź.
Spojrzał z nieodgadnioną miną.
- To widzę. Ale jak się czuje? - podszedł nieco bliżej, a dziewczyna spięła się znacznie.
Demon widząc to przystanął.
- Mimo, że twoi "ludzie" chcieli go zabić, przeżył. - warknęła.
Uśmiechnął się nieco.
- To nie był mój rozkaz. Mieli ograniczyć straty.
- To cię nie usprawiedliwia. - powiedziała mrużąc niebezpiecznie oczy.
- Nie mam zamiaru się tłumaczyć. Nie znaczysz dla mnie aż tak wiele. - powiedział ostrzej niż zamierzał.
Erin wzięła głęboki wdech i spojrzała w ogień.
- Dlaczego właśnie my?
- Byliście najbliżej bariery.
- Tylko tyle? Mieliśmy pecha?
- Erin, nie mogę ci powiedzieć całej prawdy. - usiadł i ukrył twarz w dłoniach. Zaraz potem spojrzał na nią z cierpliwością. - Posłuchaj. Jeśli ci powiem, że wybrałem mniejsze zło. Uwierzysz?
Chwila ciszy wydawała się wiecznością.
- Nie.
Zacisnął mocno zęby ale stłumił przekleństwo.
- Zignorowali moje wcześniejsze ostrzeżenia. Najpierw powiedziałem im o nekromancie który nie należy do Przymierza Przeklętych. - wyliczał na palcach. - Zignorowali to. Potem o tym, że ten sam czarny mag ma zamiar wykonać jakiś rytuał. Nie obchodziło ich to. Gdy zaczęli znikać ludzie uznali, że to wina demonów. Jakbyśmy nie mieli nic innego do roboty. Gdy ich ostrzegłem, że demony mają zamiar przejąć miasto, uznano mnie za wariata. Niedługo zbuntowany mag zaatakuje i zgadnij kto stanie w waszej obronie? My! Powiedz Erin, co byś zrobiła wiedząc, że niebawem wszyscy w mieście zginą a ty nic nie możesz zrobić? - wysyczał wściekły.
<Erin? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz