Władca z lekko pobłażliwym uśmiechem spojrzał na towarzyszkę. Nie znał się na takich rzeczach. Kwiaty i kobiety były dla niego tajemnicą. Przytaknął skwapliwie, pod naciskiem jej wzroku.
- Oczywiście. Jeśli chcesz znajdziemy... no... doniczkę dla niej, aby nie została zaduszona. Chyba tak się robi? - spojrzał z powątpiewaniem.
Dziewczyna uśmiechnęła się uroczo.
- Tak. Mam nadzieję, że się przyjmie. Jeśli chcesz możemy ją postawić u ciebie.
Zrobił wielkie, przerażone oczy.
- Nie umiem się zajmować kwiatami. - odparł szybko.
- To nic. Masz przecież mnie.
Odetchnął ledwo zauważalnie. W sumie, to był kolejny powód aby uzdrowicielka widywała się z nim częściej. Czasami miał spore problemy w odnalezieniu jej. Pałac był wielkim miejscem w którym łatwo można się zgubić. Wówczas przypomniał sobie po co tym razem jej szukał.
- Właśnie. - wyszeptał. - Mam ważną sprawę. - spojrzał pewniej gdy wchodził na znane sobie rewiry.
Dziewczyna wstała z klęczek i otrzepała kolana.
- Słucham?
- Moi... - nie chciał używać przy niej sformułowania szpiedzy. - Agenci donieśli, że w pałacu możemy mieć zabójców innych władców.
Drgnęła zaskoczona.
- Czy coś ci grozi?
Uśmiechnął się i delikatnie dotknął jej policzka.
- Grozi tobie. Uważają, że będziesz nową królową.
<Clarissa? xD Zonk xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz