Raphael spojrzał na wróżkę, która próbowała się wymknąć. Stuknął kosturem o ziemię, a wokół niego pojawiło się 4 mężczyzn, na oko 25 lat, którzy ukłonili się demonowi.
- Zamknijcie ją w jakiejś komnacie i nie wypuszczajcie - powiedział, machając dłonią.
- Tak, mój panie - powiedzieli chórem i podeszli do przerażonej dziewczyny.
Zanim zdołała coś zrobić, jeden chwycił ją za rękę i teleportowali się do zamku, zapewne do jakiejś kwatery bez okien, z kominkiem i zdobionym wnętrzem.
- Czas sobie znaleźć żonę! - Usłyszał, gdy chciał już ruszać do twierdzy.
Obok niego pojawiła się wysoka blondynka i rzuciła się na Raphaela, obejmując go. Zaśmiała się przy tym słodko jak miód. Równie zabójczo.
- Wiesz, że nie jestem tym typem. - Odparł, spoglądając na nią ciężko. - Nie ustatkuje się jeszcze przynajmniej przez dwieście lat,
Casiopeia odetchnęła ciężko, mrużąc przy tym oczy. Po chwili rozpromieniła się szeroko i zaczęła iść w stronę twierdzy.
- Nowa zabawka? - Zapytała cicho i tajemniczo.
Kołysała biodrami, kierując się w stronę głównego wyjścia. Niedobrze. Jak Casi dowie się o niezwykłej zdolności wróżki, na pewno nie da jej... jak i mu spokoju. Chwycił ją za ramię i spojrzał miękko.
- Nie powinnaś przypadkiem odwiedzić Desmodora? - Zapytał. - Ponoć miałaś do niego pewną sprawę.
- A i owszem - poprawiła włosy. - Ale to jest fajniejsze.
- Wróżka ci nie ucieknie - uśmiechnął się na pozór diabelnie. - A Desmodor to i owszem.
Zmrużyła oczy, patrząc na niego, po czym westchnęła i odwróciła się na pięcie.
- Miejmy nadzieję, że masz rację - powiedziała - pilnuj jej!
Zniknęła.
Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Raphael natomiast postanowił odwiedzić swoją obecną wróżkę z niezwykłymi zdolnościami.
<Florana? ^^>
- Zamknijcie ją w jakiejś komnacie i nie wypuszczajcie - powiedział, machając dłonią.
- Tak, mój panie - powiedzieli chórem i podeszli do przerażonej dziewczyny.
Zanim zdołała coś zrobić, jeden chwycił ją za rękę i teleportowali się do zamku, zapewne do jakiejś kwatery bez okien, z kominkiem i zdobionym wnętrzem.
- Czas sobie znaleźć żonę! - Usłyszał, gdy chciał już ruszać do twierdzy.
Obok niego pojawiła się wysoka blondynka i rzuciła się na Raphaela, obejmując go. Zaśmiała się przy tym słodko jak miód. Równie zabójczo.
- Wiesz, że nie jestem tym typem. - Odparł, spoglądając na nią ciężko. - Nie ustatkuje się jeszcze przynajmniej przez dwieście lat,
Casiopeia odetchnęła ciężko, mrużąc przy tym oczy. Po chwili rozpromieniła się szeroko i zaczęła iść w stronę twierdzy.
- Nowa zabawka? - Zapytała cicho i tajemniczo.
Kołysała biodrami, kierując się w stronę głównego wyjścia. Niedobrze. Jak Casi dowie się o niezwykłej zdolności wróżki, na pewno nie da jej... jak i mu spokoju. Chwycił ją za ramię i spojrzał miękko.
- Nie powinnaś przypadkiem odwiedzić Desmodora? - Zapytał. - Ponoć miałaś do niego pewną sprawę.
- A i owszem - poprawiła włosy. - Ale to jest fajniejsze.
- Wróżka ci nie ucieknie - uśmiechnął się na pozór diabelnie. - A Desmodor to i owszem.
Zmrużyła oczy, patrząc na niego, po czym westchnęła i odwróciła się na pięcie.
- Miejmy nadzieję, że masz rację - powiedziała - pilnuj jej!
Zniknęła.
Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Raphael natomiast postanowił odwiedzić swoją obecną wróżkę z niezwykłymi zdolnościami.
<Florana? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz