Rakanoth spojrzał na spory tłum wojowników Helados- Pogromców demonów.
- Zabiję cię Mediterano. - wyszeptał do smoka który spoglądał ciekawsko nad jego ramieniem.
- Ciiicho. Patrzą.
- Zauważyłem.
- Mów natychmiast! - krzyknął Luke i dobył miecza.
Jak na rozkaz pozostali zrobili to samo. Rakanoth uśmiechnął się upiornie.
- Nie bądźcie głupi. Nie chcecie mnie atakować. Mam prezent. - wskazał ledwo przytomną dziewczynę.
Z tłumu wyszedł białowłosy wojownik i mimo krzyków towarzyszy podbiegł do demona.
- Kath! - delikatnie wziął ją na ręce.
Z boku miała sprawnie założony opatrunek ale już zdążył nasiąknąć krwią. Dante spojrzał niepewnie na smoka i demona.
- Dlaczego jej pomogliście? - zaczął się jednocześnie wycofywać aby jak najszybciej dostarczyć siostrę do uzdrowiciela.
Rakanoth wzruszył ramionami.
- Obiecała mi coś we śnie.
Dacarath prychnął gniewnie.
- Wątpię. Co?!
- To nasza tajemnica. - powiedział z błyskiem w oku. Otrzepał ramiona ze śniegu i chuchnął w dłonie. - No? Oczekuję teraz ciepłego napitku i miejsca przy ognisku. W końcu przybywam w pokojowych zamiarach. - spojrzał na zdumionego smoka. - A ty póki co znikaj na jakiś czas. - puścił do niego oko a Medi zamigotał jak miraż i zniknął.
Wojownicy cofnęli się z jękiem. Rakanoth zaś zaczął tupać z zimna w miejscu.
- Halo! A gdzie zasada gościnności? Zamarzam!
<Katharsis? xD >
Co ona mu obiecała?! XD
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że zapytasz xD Daję ci wolną rękę ale niech to będzie coś wstydliwego lub irytującego xD
OdpowiedzUsuń