Lotte popłynęły łzy po policzkach.
- To okropieństwo - powiedziała cicho, drżącą dłoń wyciągając w jego stronę. - Nikt nie powinien tak cierpieć. Nikt. Anioł, a nawet sam diabeł na to nie zasługuje.
Nie mogła jednak przekroczyć nią przez runy, bo magia strasznie by ją oparzyła. Zakryła usta dłonią i załkała cicho, po czym potrząsnęła głową.
- Charlotte... - zaczął, ale ta mu przerwała.
- Powiedz, kogo mam sprowadzić - powiedziała cicho - Raphaela, a może samego Desmodora?
- Nie mieszaj się do tego - powiedział, próbując wyrwać się ze sztyletów - to niebezpieczne.
- Nie mogę cię tak zostawić!
- Musisz - spojrzał twardym wzrokiem w oczy wyroczni.
Lotte zawahała się, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia.
- Sprowadzę Raphaela - wyszeptała cicho.
Wiedziała, że tylko ten demon mógł mu pomóc. Zbyt bała się Desmodora, by go prosić o pomoc, ale Raphael... on zawsze był dla niej dobry, a nawet uchronił ją przed Rakanothem.
- To okropieństwo - powiedziała cicho, drżącą dłoń wyciągając w jego stronę. - Nikt nie powinien tak cierpieć. Nikt. Anioł, a nawet sam diabeł na to nie zasługuje.
Nie mogła jednak przekroczyć nią przez runy, bo magia strasznie by ją oparzyła. Zakryła usta dłonią i załkała cicho, po czym potrząsnęła głową.
- Charlotte... - zaczął, ale ta mu przerwała.
- Powiedz, kogo mam sprowadzić - powiedziała cicho - Raphaela, a może samego Desmodora?
- Nie mieszaj się do tego - powiedział, próbując wyrwać się ze sztyletów - to niebezpieczne.
- Nie mogę cię tak zostawić!
- Musisz - spojrzał twardym wzrokiem w oczy wyroczni.
Lotte zawahała się, po czym odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia.
- Sprowadzę Raphaela - wyszeptała cicho.
Wiedziała, że tylko ten demon mógł mu pomóc. Zbyt bała się Desmodora, by go prosić o pomoc, ale Raphael... on zawsze był dla niej dobry, a nawet uchronił ją przed Rakanothem.
Przystojny demon pojawił się w sypialni wyroczni. Zasłony otwartego balkoniku zawirowały, gdy wtargnął wraz z nim do środka chłodny wiatr. Charlotte siedziała przy biurku i coś pisała lub rysowała, ale Raphael nie był tym specjalnie zainteresowany.
- Gdzie Malthael? - Zapytał chłodno, a jego oczy zaświeciły na czerwono.
Wyrocznia podskoczyła, przestraszona.
- Jesteś... wampirem? - Zapytała, obracając się do niego.
- Poniekąd - wzruszył ramionami i nachylił się do niej z rękami w kieszeniach - gdzie jest mój 'brat'?
- W lochach - wstała energicznie. - Zaprowadzę cię tam...
- Nie. - Warknął - poradzę sobie.
- Ale...
- Powiedziałem, nie - spojrzał na nią ostro i zniknął, zapewne pojawiając się gdzieś niedaleko straży.
Lotte chciała wyjść, ale powstrzymali ją strażnicy przy drzwiach.
- Mamy rozkaz cię nie wypuszczać, Lady - powiedział jeden, brutalnie chwytając ja za ramię.
<Maltiś? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz