Shang zamarł w pół kroku ale zaraz potem ponownie zaczął iść. Skręcił w lewo i przedzierał się nieużywaną ścieżką zwierzyny. Jego nos doskonale wyczuwał schronienie. Musiał. Arato był niegdyś bardzo chorowity.
Skulił nieco skrzydła na wspomnienie Mistrza. Spojrzał przez ramię ze znanym spokojem.
- O moim Mistrzu?
- Tak.
- Wykluczone.- uciął.
Mir spojrzała zaskoczona.
- Ale... dlaczego?
Co miał jej powiedzieć? Nekromanta zostawił mu uczucia dla zabawy i teraz cierpiał męki tęsknoty i pustki w sercu, którą obawiał się nigdy nikt nie wypełni. Nie mógł spać z rozpaczy i wiecznie myślał, że to jego wina. On zawiódł. Nie ochronił Mistrza. Ponownie skulił się w sobie i lekko zmalał. Nie czuł zimna. Mimo, że coraz mocniejszy wiatr smagał jego nagą klatkę piersiową.
- Nie rozmawiam o zmarłych.
Zatrzymał się widząc wlot jaskini. Nareszcie. Na ramieniu poczuł pierwszą kroplę deszczu. Wprowadził dziewczynę i klacz do środka. Zaraz potem rozpętała się mocna ulewa. Pomógł jej zejść i z dziwną przyjemnością poczuł bijące od niej ciepło. Zdziwiło go to nieco. Nie powinien niczego czuć do zwykłych ludzi. Odsunął się speszony i wyciągnął dłoń do wejścia pieczary. Pokryła się maleńką pajęczynką. Nie przepuszczała zimna ale światło tak. Była również mocna jak metal. Kolejne zaklęcie którego nauczył go Mistrz. Oporządził cierpliwie klacz, zdając sobie sprawę z czujnego wzroku dziewczyny.
- Jak się czujesz? - zapytał nagle, nawet na nią nie patrząc.
Drgnęła zaskoczona. Może przysypiała?
- Lepiej. Dziękuję.
Podszedł powoli i usiadł naprzeciwko. Jego ciemne oczy wydawały się połyskiwać w słaby świetle. Tatuaże błyszczały własnym światłem, tworząc niesamowity efekt.
- Jesteś smokiem, ale... Dracoliszem?
- Tak. - złączył dłonie i wytworzył niewielki, fioletowy ognik który oświetlił mroczną jaskinię.
Na zewnątrz szalał coraz mocniejszy deszcz i wiatr. Tu jednak było spokojnie, błogo i bezpiecznie.
- Dlaczego nie masz Mistrza?
Spojrzał wściekły a z gardła wyrwało mu się warknięcie.
- Uparta jesteś.
Uśmiechnęła się leciutko.
- Jeśli nie chcesz to... - przerwał jej i wytworzył jeszcze kilka ogników.
- I tak do tego wrócisz. Mój Mistrz, Arato... zginął w wielkiej wojnie z rycerzami Światła. Nie potrafiłem go obronić i powinienem podzielić jego los, aby mu służyć w wieczności. Nie rozumiem dlaczego wciąz trwam. - zacisnął pięść z bólem.
Zaraz jednak się opanował. Nie chciał aby ktokolwiek znał jego uczucia.
<Mir? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz