Przez chwilę biegli szaleńczo, ścigani przez coraz większą ilość strażników. W końcu tamta dwójka wzbudziła spore zainteresowanie a inni po prostu chcieli im pomóc. Nie pytali dlaczego ścigają dziewczynę. Na pewno zrobiła coś strasznego.
Yunashi chwycił ją mocno i wciągnął w pobliską uliczkę. Okazała się ślepym zaułkiem. Lurinna zaklęła cicho.
- To po nas.
Yuni pokręcił głową i objął ją. Wyrywała się ale zrobił to zbyt szybko. Rozwinął wielkie skrzydła i podleciał na dach budynku. Ukryli się za kominem. Strażnicy pokręcili się nieco na dole i ruszyli w inną stronę. Yunashi spojrzał na nią zdziwiony.
- Dlaczego cię gonili?
- Nie pora teraz na to!
- Mów. - przesunął się niebezpiecznie blisko i lekko zamknął palce na nadgarstku dziewczyny.
Spojrzała hardo w jego złote oczy.
- Uwolniłam niewolników.
Przekrzywił nieco głowę a warga drgnęła mu w lekkim uśmiechu.
- Ciekawe. W takim razie musimy chyba dać im nauczkę. - wyszeptał.
- Ta, jasne. A jak znajdziesz TYCH dwóch?
- Zawsze wracają na miejsce zbrodni.
Westchnęła, siadając wygodniej na dachu.
- Gdzie Mediterano?
Z kieszeni płaszcza Yunashiego wychynął mały, włochaty łebek jakiegoś stworka.
- Uparł się, że chce być mniejszy. - wyjaśnił i wyciągnął go.
Był teraz podobny do niewielkiego gryzonia ze skrzydełkami jak ważka. Wielkie, czarne ślepka patrzyły na nich ciekawsko.
- Żartujesz?! To on?
- Mhm.
<Lurinna? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz