Powoli wyszedłem zza ogromnego grzyba. Dziewczyna miała na sobie fioletową szatę, ale nieco inną niż ta na targu.
Wyczułem, że jest zaniepokojona i troszkę zdezorientowana.
Niespokojnie rozglądała się na boki.
- Ja też wolałbym inną scenerię, ale to twój sen. - powiedziałem z ledwo wyczuwalnym wyrzutem.
Fioletowowłosa zmarszczyła brwi.
- Sen? - jej głos był łagodny.
- Tak. Właśnie zasnęłaś. - pospieszyłem z wytłumaczeniem, bo wciąż marszczyła czoło.
Podszedłem bliżej. Nieznajoma plecami przylgnęła do pnia grzyba i przybrała pozę obronną.
- A ty, kim Jesteś? - zapytała przyglądając mi się uważnie.
Teraz dzieliło nas co najwyżej 1,5 m.
- Och. Przepraszam, gdzie moje maniery. - ukłoniłem się, a w mojej prawej ręce pojawił się bukiet kwiatów. - Jestem anikubem. Zevran, do usług. - podałem jej kwiaty.
Małą dłonią wzięła je i powąchała. Uśmiechnąłem się i podszedłem bliżej.
<Lumen?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz