- Bardzo ładnie. - uśmiechnąłem się.
Dziewczyna zmarszczyła zabawnie nos.
Mój gryf miał białe pióra, a Lumen szaro-brązowe.
Zmarszczyłem brwi. Po chwili siedziałem nie na gryfie, a na łaciatym pegazie. Wolałem jeździć na zwykłym koniu, ale skoro unosiliśmy się kilkaset metrów nad ziemią....
- Myślę, że spotkamy się za niedługo. - puściłem jej oko i przerzuciłem nogę nad szyją rumaka.- Nawiedzę cię, kiedy zaśniesz. - po tych słowach zeskoczyłem z konia w dół. Dla większego efektu mogłem wpaść do wody, ale nie miałem ochoty na popisy. Zniknąłem po przeleceniu kilku metrów.
***
Oddychałem spokojnie i głęboko. Powoli otworzyłem oczy. Nadal siedziałem w swojej sypialni. Nogi miałem skrzyżowanie, ale mimo długiego siedzenia nie zdrętwiały. Wstałem ospale i zacząłem gasić stojące w pokoju świece. Wprawdzie nie pomagały w transie, ale stwarzały nastrój i pozostawiały miły dla nosa zapach. Kiedy w pokoju nie palił się już żaden ogień, rozebrałem się i położyłem do łóżka. Na migrenę nie czekałem długo...
Eeej ale tu ma być ciąg dalszy czy nie?
OdpowiedzUsuń