- Nie wrócę do domu? Tak się składa, że ja nie mam domu - odpowiedziałam, zadowolona z siebie, bo zabrzmiało to dosyć odważnie.
- Nie obchodzi mnie to. Po prostu lepiej nie próbuj uciekać.
- Nie zamierzam... Dlatego mógłbyś mnie wreszcie puścić - odsunęłam się od niego.
- Teraz już cicho. Nie ruszajcie się lepiej z miejsca - mruknął mag, idąc w kierunku środka tej dziwnej komnaty.
-
Jeśli to takie niebezpieczne, po co mamy podróżować po tych jego
wymiarach? Nic z tego nie rozumiem. Równie dobrze może zrobić to sam, a
my nie jesteśmy tu do niczego potrzebni - stwierdził wyraźnie
niezadowolony Seen, kiedy tylko Asmistus oddalił się odrobinę.
- Skąd ja mam wiedzieć? Nie bulwersuj się tak - Darrick wzruszył ramionami, demonstrując swoją obojętność.
- Nelly? Jakiś pomysł?
- No bo... mu chodzi o mnie, nie o was - zaczęłam cicho.
- I co w związku z tym?
- Nie mam najmniejszego pojęcia.
Nag
odburknął coś pod nosem. Nie słuchałam go, z zaciekawieniem śledząc
każdy ruch czarodzieja. Zatrzymał się dokładnie w centrum sali. Dopiero
wtedy zauważyłam, że stał tam jakiś pojedynczy, niewysoki mebel, chyba
biurko. Na jego blacie leżała otwarta księga. Mag rzucił na nią okiem,
po czym szybko, jakby ze zniecierpliwieniem, przerzucał kolejne
stronnice. Nagle nad książką zmaterializował się strumień światła, z
czasem coraz większy. Powstało coś w rodzaju portalu wiszącego bezładnie
w powietrzu. Na nim pojawiały się ruchome obrazy. Przełknęłam ślinę
niespokojnie. Nie wiedziałam, jak to możliwe, ale skądś je znałam. Po
jakimś czasie zwierciadło zniknęło, a Asmistus spojrzał na nas z
nieokreślonym uśmiechem.
- Już mam to, czego potrzebowałem. Możemy wracać.
Nieoczekiwanie
całe nasze otoczenie uległo diametralnym zmianom. Kryształową posadzkę
zastąpiła kostka brukowa, a ściany komnaty stały się ścianami budynków
umieszczonych wokół okrągłego placu. Pod nimi było widać sporo straganów
wędrownych handlarzy. Obok nas przechadzały się tłumy ludzi. Wszyscy
momentalnie stanęli w miejscu, spoglądając ze zdziwieniem w naszą
stronę.
- Cholera... To nie to miejsce - mruknął Asmistus.
- No
chyba wiemy - odezwał się Darrick ponuro - I co teraz? - spytał. Ludzie z
zainteresowaniem słuchali rozmowy. Zapanowała dziwna cisza.
- Nie mogę przenieść nas gdzie indziej, oni nie mogą tego zobaczyć.
- Świetnie.
Dostrzegłam
w tej sytuacji szansę dla siebie. Nie wiedziałam co prawda, gdzie
byłam, ale szybko mogłam zdobyć informacje i nie miałam nic do
stracenia. Darrick i Seen jakoś sobie poradzą, na pew Spojrzałam na
czarodzieja. Chyba nie zwracał na mnie uwagi. Bardzo, bardzo powoli
wycofałam się, mijając kolejne osoby. W ten sposób dotarłam do otwartego
wozu wypełnionego towarami. Uśmiechnęłam się do siebie. Idealna
kryjówka i źródło dochodu w jednym. Niewiele myśląc, wskoczyłam do
środka.
<Asmi, Darrick? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz