Dzień zakończył się zdecydowanie za szybko. Najgorsze jednak było to, że nie znaleźli wyjścia z przeklętej wyspy. Była ona tak mała, że dotarli do jednego brzegu, ale wystarczająco duża aby nie ujrzeli kolejnego.
- Dokąd teraz? - zapytał nekromanta przystając.
Nie chciał pokazać jak strasznie jest zmęczony. Sama myśl zostania tu jeszcze jedną noc bez zaklęć ochronnych napawała go zgrozą. Seen wzruszył ramionami, budząc tym kotkę.
- Musimy znaleźć jakąś jaskinię.
- Jaskinię... no jasne. Myślisz, że to takie łatwe, gadzie?
- Nie denerwuj się. Coś wymyślimy.
Selthus podszedł do niego wściekły.
- Nie waż się mnie uspokajać. Działasz mi coraz bardziej na nerwy. Gdyby nie ty, nigdy byśmy tu nie utknęli!
Ker chwycił go za poły płaszcza i odrzucił do tyłu.
- Zamknij się bo wypruje ci flaki magu. A jaskinia to NIE problem. Mam naturalny zmysł szukania kryjówek. - zaśmiał się gładząc kotkę pod brodą. - Ruszamy zanim będzie za późno nawet na to.
<Blair? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz