Czarownik spojrzał na nią z zastanowieniem.
- Masz rację. Dobrze. Tylko najpierw się przebiorę. - powiedział zadowolony zdejmując przemoczony płaszcz.
Ułożył go na brzegu fotela i zajął się koszulą. Annabeth jęknęła cichutko i odwróciła się placami.
- Em... może zrobisz to w innej kajucie? - zapytała wyłamując palce.
- Nie. Tu mam ubrania.
- T...to ja pójdę. - wymamrotała czerwieniejąc.
- Coś ty, to potrwa moment. - powiedział rzucając koszulę.
Ruszył do szafy przy której stała speszona dziewczyna. Zobaczyła jego nagie plecy i wciągnęła ze świstem powietrze. W słabym blasku magicznych ogników migotał tatuaż wielkiego, zielonego smoka wykonany ze szmaragdów. Nie mogła oderwać od niego wzroku do czasu aż Alastor odpiął pasek. Ponownie pisnęła i odeszła kawałek do sąsiedniego rogu. Mag zaśmiał się cicho, zdejmując spodnie i ubierając suche ciuchy.
- Słodka jesteś.
Spowodowało to jeszcze większą czerwoność Ann.
- Co ty wygadujesz! - warknęła zdenerwowana.
- Mówię poważnie. Nigdy jeszcze nie spotkałem tak uroczej damy. - klasnął w dłonie i strzepnął ubranie, wieszając w powietrzu obok kominka.
To samo zrobił z jej sukienką. Gdy skończył spojrzał zadowolony i jeszcze z szafy wydobył cienki paseczek który podał dziewczynie.
- Będzie ci wygodniej.
Przyjęła z ociąganiem i założyła. Już nie wyglądała tak źle.
- No to... lecimy? - zapytała zagryzając wargę.
- Oczywiście Madame. - zadrwił za co dostał słaby cios w bok.
Zaśmiał się i wskazał drzwi do sterówki. Weszli do małego pomieszczenia oszklonego, z kołem sterowym. Mieli stąd doskonały widok. Czarownik dotknął kilku kryształów umieszczonych na płycie i statek zakołysał się lekko. Zakręcił kołem a Ann poleciała na niego. Chwycił ją z szerokim uśmiechem.
- Zrobiłeś to specjalnie!
- Skąd. Po co mam powodować aby piękna dziewczyna wylądowała w moich ramionach. - powiedział zadowolony i ponownie zmienił kurs.
Statek mknął jak strzała a na zewnątrz zaczął padać mocny deszcz.
<Annabeth? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz