-Nie...-spuściła tylko głowę
-Czemu?-zdziwił się Władca
-Desmodor...proszę...Sam wiesz, że to się nie uda. Nie jestem szlachcianką w żadnym calu nie mówiąc tu już o księżniczce
-Clary...-przyciągnął ją do siebie i objął
Mimo, że w głębi ducha Nephilim cieszyła się z takich zdarzeń to nie
wiedziała jak powinna się zachować. Wtuliła się w niego bezsilna.
-Vanessa mówiąc mi te wszystkie rzeczy miała rację. Jestem tylko
uzdrowicielką, bez majątku, bez pozycji i bez odpowiednich manier. Nie
znam na pamięć całego savoir vivre..Ja po prostu nie mogę...
-Oczywiście, że możesz....-zaśmiał się Desmodor-Wystarczy że będziesz chciała...
-Gdyż ja na prawdę chcę...-jęknęła- Czy ten pocałunek coś dla ciebie
znaczył? Gubię się..Wszystko wydaje się takie proste lecz gdy się temu
przyjrzysz to tak nie jest...W zamku krąży plotka, że głupia
uzdrowicielka ślini się do władcy bo jest w nim zakochana...Niestety w
każdej plotce jest ziarnko prawdy-westchnęła i odeszła kawałek od niego.
Jego milczenie jej nie zdziwiło.
-Wiele razy robiłam sobie nadzieje na chwilę w której nasze usta
spotkają się ze sobą w pocałunku, a gdy ta chwila nadeszła mam kompletny
mętlik w głowie...
(Des?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz