Amatis zadrżała lekko i spojrzała hardo w oczy demona, po czym szybko spuściła wzrok. Demon zaśmiał się i ruszył w stronę jadalni.
- Chodźmy - powiedział cicho Desmodor, obejmując ją ramieniem i prowadząc.
Zanim się spostrzegła, siedziała przy stole wraz z pięcioma władcami, licząc Desmodora.
- Gdzie Charlotte? - Zapytała szeptem.
- Uznałem, że narobiłaby za dużo szumu - odparł równie cicho.
Amatis uśmiechnęła się w duchu, jednak wciąż była niespokojna. Przeskakiwała wzrokiem po zebranych osobach. Desmodor siedział na miejscu gospodarza, natomiast po jego lewej usiadł Malthael, a po prawej zajęła miejsce wyrocznia. Obok niej siedział Raphael, który już zdążył jej się przedstawić. Co dziwo, nie wydawał się taki zły <tak, Raffa z Perły xD>. Wszyscy patrzyli na nią zachłannie.
- A co z drugą? - Zapytał Zilean, mrużąc oczy.
- Została w swoim pokoju - odparł Desmodor, opierając się o oparcie potężnego krzesła.
- Ah, doprawdy? - Zmrużył oczy Malthael.
- Doprawdy - odparł Desmodor, spoglądając złowrogo na brata.
- No już, już. Rodzeństwo nie powinno się kłócić - zaśmiał się Raphael. - Nie przystoi tak, a przynajmniej nie przy damie. - Mrugnął do Amatis, która zignorowała jego zachowanie.
- Oddaj mi ją, Desmodorze - odezwał się Zilean - jestem tutaj najstarszy i chyba czas, żebym także pozyskał swoją wyrocznię.
- Ja natomiast, nie mam żadnych szans na zdobycie jej - westchnął z udawanym żalem Malfeur - jestem najdalej od krain Słońca, nie mogę tam wparować i ukraść ich ukochanej kapłanki. Ty natomiast masz taką szansę - nóż, którym bawił się w dłoniach, pękł na pół.
- A może zapytamy naszej małej wyroczni, co o tym sądzi? W końcu to ponoć matka tej drugiej. Niech zadecyduje, czy ona, czy jej córka.
Amatis miała coś powiedzieć, wstawić się za Charlotte, jednak nagle Desmodor się odezwał.
- Nie ona tu decyduje.
<Desmi? ;<>
- Chodźmy - powiedział cicho Desmodor, obejmując ją ramieniem i prowadząc.
Zanim się spostrzegła, siedziała przy stole wraz z pięcioma władcami, licząc Desmodora.
- Gdzie Charlotte? - Zapytała szeptem.
- Uznałem, że narobiłaby za dużo szumu - odparł równie cicho.
Amatis uśmiechnęła się w duchu, jednak wciąż była niespokojna. Przeskakiwała wzrokiem po zebranych osobach. Desmodor siedział na miejscu gospodarza, natomiast po jego lewej usiadł Malthael, a po prawej zajęła miejsce wyrocznia. Obok niej siedział Raphael, który już zdążył jej się przedstawić. Co dziwo, nie wydawał się taki zły <tak, Raffa z Perły xD>. Wszyscy patrzyli na nią zachłannie.
- A co z drugą? - Zapytał Zilean, mrużąc oczy.
- Została w swoim pokoju - odparł Desmodor, opierając się o oparcie potężnego krzesła.
- Ah, doprawdy? - Zmrużył oczy Malthael.
- Doprawdy - odparł Desmodor, spoglądając złowrogo na brata.
- No już, już. Rodzeństwo nie powinno się kłócić - zaśmiał się Raphael. - Nie przystoi tak, a przynajmniej nie przy damie. - Mrugnął do Amatis, która zignorowała jego zachowanie.
- Oddaj mi ją, Desmodorze - odezwał się Zilean - jestem tutaj najstarszy i chyba czas, żebym także pozyskał swoją wyrocznię.
- Ja natomiast, nie mam żadnych szans na zdobycie jej - westchnął z udawanym żalem Malfeur - jestem najdalej od krain Słońca, nie mogę tam wparować i ukraść ich ukochanej kapłanki. Ty natomiast masz taką szansę - nóż, którym bawił się w dłoniach, pękł na pół.
- A może zapytamy naszej małej wyroczni, co o tym sądzi? W końcu to ponoć matka tej drugiej. Niech zadecyduje, czy ona, czy jej córka.
Amatis miała coś powiedzieć, wstawić się za Charlotte, jednak nagle Desmodor się odezwał.
- Nie ona tu decyduje.
<Desmi? ;<>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz