Mag gwizdnął przeciągle, widząc przerażonego chłopca wielkości kukiełki.
- Ładnie.
Hazel uniosła wyżej głowę zadowolona. Asmistus zabrał pudełeczko i machnął niezgrabnie dłonią w stronę przemienionego akolity. Albert jęknął wstając.
- Bogowie ale mi głowa pęka. - wyszeptał. - Miałem taką straszną wizję...
- Albercie. Idź odpocząć. - polecił Mistrz.
- Mmm dobrze. - wstał i chwiejnym krokiem wyszedł.
Asmistus złączył palce w piramidkę i spojrzał zamyślony na dziewczynę.
- Na przyszłość, ruszysz mojego ucznia, ruszasz mnie. Rozumiesz?
Kiwnęła głową zagryzając wargę. Wstał a pudełeczko i jego elementy zniknęły.
- No dobra a teraz sprawdźmy czy nie osiągnęłaś już szczytu swoich możliwości. Po co mi uczeń który się nie rozwija?
Prychnęła idąc do niego.
- Kolejny test?
- Nie. Informacja dla mnie. - stwierdził z prostotą. - Zostaniesz wysłana do labiryntu pod katedrą. Musisz znaleźć wyjście ale ostrzegam. Nie będziesz miała żadnych mocy oprócz absolutnie podstawowych zaklęć. Nic nie powinno cię zabić ale zranić może. Jak coś cię złapie, przegrywasz. Rozumiesz?
<Hazel? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz