.

.
.
.

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Od Charlotte - Cd. Rakanotha

Lotte spojrzała na Malthaela przestraszonym wzrokiem. Nie wiedziała dlaczego to zrobił, ani po co, ale wiedziała, że to było dobre. Zupełnie czuła pustkę z ostatnich dwóch dni. Co tu robiła? Jak się znalazła po tej stronie bariery? Chciała odpowiedzi. Szczegółowych.
- Jak cię zwą? - Zapytała cicho, przechodząc przez barierę.
- Malthael...
- Zapamiętam cię, Malthaelu - uśmiechnęła się lekko i zniknęła w ciemnych uliczkach miasta Nilfheimu, znajdujących się zaraz za barierą. 

***

Złote litery pokrywały biały papier listowy. Charlotte delikatnie pogładziła papier i zapieczętowała go. Zaproszenie na bal zostało zamknięte w kopercie i zaklejone. Oddała białemu gołębiowi, który dzięki zaklęciu mógł przekraczać barierę. Przywiązała zaproszenie do nóżki ptaka i pozwoliła odlecieć przez otwarte okno. 
- Do Malthaela - powiedziała cicho, wypuszczając zwierzę. 

***

Charlotte siedziała w swojej komnacie w zamku akolitek. 
Dzisiaj miał się odbyć bal na lądowym zamku króla Wodnej Krainy z okazji Majowych Obchodów, oczywiście maskowy. Wygładziła sukienkę, którą miała na sobie. Karmazynowa satyna zdobiona złotymi perłami opadała do ziemi, a krótkie rękawy sukni odsłaniały mleczną skórę. Dwukolorowe tęczówki jarzyły się w blasku świec, a maska z piórami zakrywała resztę twarzy. Złote włosy zostały w części związane w warkoczyk spływający po boku, a reszta opadała falami na plecy. 
Usłyszała ciche westchnienie, a po prawej stronie wyłoniła się jedna ze służek.
- Wyglądasz pięknie, Lady Charlotte - powiedziała, dygając lekko. 
- Dziękuje, Evelynn - uśmiechnęła się do służki i odeszła od lustra, ruszając do drzwi. 
- Książę Avalon czeka na zewnątrz - powiedziała i się ukłoniła ponownie.
Przerażona Lotte spojrzała na drzwi. 
Wczoraj została wezwana przez Arcywyrocznię i zapowiedziano, że zostanie wydana za mąż. Mieli nadzieję, że Lotte zostanie pierwszą Wyrocznią, która spłodzi dziecko i dalej będzie funkcjonować. Chcieli rozpocząć erę lini Wyroczni, a Charlotte miała być pierwszą z rodu, jako dziecko wyroczni, ponieważ potomkinie były zawsze potężniejsze od normalnych. Uznali, że gdy demony ją porwały - czego oczywiście nie pamiętała - wykorzystały ją, a mimo to jej moc się utrzymała. 
- To jakieś szaleństwo! - Mruknęła do siebie, idąc po ogromnych schodach pełnych żołnierzy i strażników - wyrocznia, która wychodzi za mąż! 
Książę Avalon chyba nie miał takich problemów. Przystojny mężczyzna czekał u podnóży schodów i pochłaniał ją wzrokiem. Za pewne nie mógł doczekać się własnej wróżki na własność. Osoba posiadająca dar przyszłości mogła zyskać władzę. 
- Witaj, Charlotte - powiedział i ukłonił się dworsko. 
- Witaj. - Mruknęła i wyszli do powozu,

<Malti? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz