Lotte spojrzała na Malthaela przestraszonym wzrokiem. Nie wiedziała dlaczego to zrobił, ani po co, ale wiedziała, że to było dobre. Zupełnie czuła pustkę z ostatnich dwóch dni. Co tu robiła? Jak się znalazła po tej stronie bariery? Chciała odpowiedzi. Szczegółowych.
- Jak cię zwą? - Zapytała cicho, przechodząc przez barierę.
- Malthael...
- Zapamiętam cię, Malthaelu - uśmiechnęła się lekko i zniknęła w ciemnych uliczkach miasta Nilfheimu, znajdujących się zaraz za barierą.
***
Złote litery pokrywały biały papier listowy. Charlotte delikatnie pogładziła papier i zapieczętowała go. Zaproszenie na bal zostało zamknięte w kopercie i zaklejone. Oddała białemu gołębiowi, który dzięki zaklęciu mógł przekraczać barierę. Przywiązała zaproszenie do nóżki ptaka i pozwoliła odlecieć przez otwarte okno.
- Do Malthaela - powiedziała cicho, wypuszczając zwierzę.
***
Charlotte siedziała w swojej komnacie w zamku akolitek.
Dzisiaj miał się odbyć bal na lądowym zamku króla Wodnej Krainy z okazji Majowych Obchodów, oczywiście maskowy. Wygładziła sukienkę, którą miała na sobie. Karmazynowa satyna zdobiona złotymi perłami opadała do ziemi, a krótkie rękawy sukni odsłaniały mleczną skórę. Dwukolorowe tęczówki jarzyły się w blasku świec, a maska z piórami zakrywała resztę twarzy. Złote włosy zostały w części związane w warkoczyk spływający po boku, a reszta opadała falami na plecy.
Usłyszała ciche westchnienie, a po prawej stronie wyłoniła się jedna ze służek.
- Wyglądasz pięknie, Lady Charlotte - powiedziała, dygając lekko.
- Dziękuje, Evelynn - uśmiechnęła się do służki i odeszła od lustra, ruszając do drzwi.
- Książę Avalon czeka na zewnątrz - powiedziała i się ukłoniła ponownie.
Przerażona Lotte spojrzała na drzwi.
Wczoraj została wezwana przez Arcywyrocznię i zapowiedziano, że zostanie wydana za mąż. Mieli nadzieję, że Lotte zostanie pierwszą Wyrocznią, która spłodzi dziecko i dalej będzie funkcjonować. Chcieli rozpocząć erę lini Wyroczni, a Charlotte miała być pierwszą z rodu, jako dziecko wyroczni, ponieważ potomkinie były zawsze potężniejsze od normalnych. Uznali, że gdy demony ją porwały - czego oczywiście nie pamiętała - wykorzystały ją, a mimo to jej moc się utrzymała.
- To jakieś szaleństwo! - Mruknęła do siebie, idąc po ogromnych schodach pełnych żołnierzy i strażników - wyrocznia, która wychodzi za mąż!
Książę Avalon chyba nie miał takich problemów. Przystojny mężczyzna czekał u podnóży schodów i pochłaniał ją wzrokiem. Za pewne nie mógł doczekać się własnej wróżki na własność. Osoba posiadająca dar przyszłości mogła zyskać władzę.
- Witaj, Charlotte - powiedział i ukłonił się dworsko.
- Witaj. - Mruknęła i wyszli do powozu,
<Malti? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz