Mimo ich chciała się powstrzymać od zbędnego natłoku myśli nie mogła.
Nieznajoma uśmiechała się do niej tak szczerze,a Clary nie umiała tego
odwzajemnić. Uzdrowicielka spuściła głowę i jej wcześniejszy żart stał
się teraz prawdą. Ukłoniła się lekko przed nim.
-Proszę o wybaczenie...-powiedziała cicho patrząc w podłogę-Chyba nie
potrzebnie przepchnęłam się obok generała. Nie chciałam wam przerywać..
-Ależ nic się nie stało!-powiedziała szybko dziewczyna
-Vanesso bądź cicho-warknął tylko Król na co ta spojrzała na niego z pretensją
-Nie przejmujcie się mną..Ja ..już idę.
Obróciła się do drzwi ale po chwili przypomniała sobie po co tu przyszła.
Postawiła doniczkę z różą na parapecie okna.
-Przyniosłam tylko obiecaną różę.
Wciąż nie mając odwagi spojrzeć mu w twarz ponownie ruszyła do drzwi.
-A nie mówiłem..-rzucił krótko Buzibar gdy obok niego przechodziła.
Nie odezwała się..obiegła do swojej komnaty gdzie położyła się na łóżku i
szczelnie owinęła przykryciem. Łzy same stoczyły się po jej polikach.
Tak nagle.
Wiedziała,że Des jest na nią wściekły i zastanowiło ją kim była owa
Vanessa. Nie wiedziała tylko czemu się tym tak przejmuje..Czyżby w jej
sercu Władca nie był tylko przyjacielem?
(Des?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz