Demon pozostawał w odrętwieniu. Czuł zbyt wielki ból aby móc się uwolnić. Inna sprawa, że nie chciał uciekać. W swojej dziwnej główce ułożył plan, że przynajmniej będzie obok wyroczni. W pewnym sensie. Uniósł nieco głowę słysząc jej krzyk.
- Puść mnie! - głos dziewczyny niósł się echem w lochach.
Malthael naparł na więzy. Srebrne łańcuchy paliły skórę. Zamknął oczy i skupił resztki energii. Kryształ w klatce piersiowej zajmujący miejsce serca zabłyszczał wściekle.
Tymczasem Charlotte krzyknęła ponownie, gdy obleśny typ chciał ją pocałować. Zaraz jednak złapał się za głowę gdy atak demona odnalazł ofiarę. Zaczął bełkotać i osunął się bez życia na ziemię. Ciało nieszczęśnika zrobiło się kredowobiałe. Na oczach wyroczni rozpadło w pył. Pozostało po nim jedynie złudne, szare światełko duszy która pomknęła do celi demona. Wniknęła w kryształ dodając nieco energii.Charlotte pobiegła do Malheura.
- Malthaelu?
Koszmar się nie poruszył. Miał spuszczoną głowę a białe włosy przysłaniały twarz. Nie odpowiedział. Wyrocznia spostrzegła, że po lewej stronie żeber ma paskudną bliznę która ciągła się w górę aż do serca. Na jego miejscu widniał czarny kryształ, pulsujący ciemnością.
- Malthaelu! - krzyknęła.
Dopiero teraz spojrzał ale z ociąganiem. W ponownie ciemnych oczach widniał tylko ból. Charlotte drgnęła gdy z tyłu usłyszała otwieranie wrót. Kroki strażników były coraz bliżej. Zza zakrętu wyszedł Lord i skrzywił się nieznacznie.
- Kochanie. Co tu robisz? To nie miejsce dla ciebie.
Uniosła wyżej głowę.
- Po co go jeszcze więzicie?
- To demon. - powiedział jakby właśnie wszystko wytłumaczył jednym słowem. - Ciesz się, że jeszcze żyje. Będziesz mogła się na nim zemścić. - ucałował jej dłoń. Zaraz potem machnął na strażników. - Otworzyć celę.
Zawahali się i popatrzeli po sobie.
- Ale...
- Bez gadania! Zaklęcia was chronią półgłówki!
Z trudem otworzyli żelazne kraty pokryte runami. Jeden ze strażników ostrożnie wszedł do środka.
- Przybijcie mu nadgarstki tymi sztyletami. - powiedział lord, dając zawinięte w jedwab ostrza.
- Dlaczego to robisz! - krzyknęła Charlotte.
- Przecież to nawet nie odłamek okrucieństwa które uczynili tobie. Kochanie. - powiedział zadowolony.
Strażnicy wbili ostrza w ciało demona. Nawet nie jęknął. Wpatrywał się tylko w Lorda bez wyrazu. Z ran wypłynęło kilka kropel srebrnej krwi.
- Uważajcie. Jest trująca. Zabije was w kilka sekund. - powiedział zadowolony szlachcic.
W głowie już miał wizje własnego demonicznego niewolnika.
<Charlotte? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz