.

.
.
.

niedziela, 21 grudnia 2014

Od Clarissy - Cd. Desmodora

-Nie ma sprawy-dziewczyna uśmiechnęła się lekko do niego
Miała tylko dwie opcje: powiedzieć mu o wszystkim lub robić dobrą minę do złej gry. Vanessa miała natomiast rację...Clarissa bardzo lubiła Władcę a nie powinna. Co może sobie wyobrażać...Bez pozycji bez urody i bez majątku-to na pewno nie jest wzór Władczyni.
-Wygląda na to, że mimo wszystko chyba się dogadujecie...-zauważył Desmodor
W tym momencie uzdrowicielka chciała się roześmiać, ale nie była w stanie
-Nie sądzę-szepnęła
Wstała z swego miejsca i pozbierała zioła.
-Wybacz...-powiedziała cicho-Muszę to zanieść do szpitala...
Nie czekając na odpowiedź Des'a wyszła.
Dopiero po kilku godzinach zaszyła się w ogrodzie. Biały kociak otarł się o je nogi. Podniosła go.
-Śnieżek..jak ty się tu znalazłeś?-zapytała na co pupil miaukną
-Za mną przyszedł....-mruknął Desmodor
Clarissa spojrzała na niego
-Ahh..-mruknęła
Na jej twarzy widać smutek..

(?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz