-Rozumiem...-powiedziała rozglądając się zaciekawiona po korytarzu którym demon ją prowadził.
-No już...tutaj jest twa komnata.
Stanęli przed mahoniowymi wrotami. Malthael otworzył je i ukazała jej
się wielka komnata. Łoże stojące pod prawą ścianą okalał beżowy
baldachim. Przez wielkie okna wpadało światło oświetlając pomieszczenie.
Mimo, iż wiele lat nie była używana było tu czysto, a komodę zdobiła
bukiet świeżych kwiatów.
-Pewnie podczas naszej nieobecności Desmodor kazał tu komuś sprzątnąć...-odezwał się demon
-Tak...-westchnęła Clary
Komnata zrobiła na niej ogromna wrażenie...Nie mogła uwierzyć, że w tym
miejscu zamieszka. Z ubogiego pomieszczenia służącej tutaj...
-Widzę, że się podoba..Marchewko-zaśmiał się
Clarissa spojrzała na niego wściekła
-Dlaczego zawsze musisz wszystko psuć?-westchnęła
-No Marchewka nam się denerwuje...
-Zamilcz.-rzuciła-W przeciwnym razie twoje usta zamkną się na dłuższy czas za pomocą runy.
Malthael uniósł zdziwiony brwi po czym zaśmiał się i odłożył torby.
-Chyba pójdę poszukać Desmodora..-powiedziała cicho
(Maltiś? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz