Clarissa właśnie rozmawiała z generałem Bulzibarem. Cieszyło ją to, że większość ludzi z zamku w tym pielęgniarki, część wojska i generał polubili ją. W takim otoczeniu dziewczyna czuła się dobrze i pewnie, a i praca była jej przyjemna i nie skarżyła się na cięższe przypadki oraz jakieś nieuprzejmości.
-Gdzie jest Desmodor?-zapytała jego przyjaciela
-Powinien być u siebie-Bulzibar uśmiechnął się dziwnie.
Zrozumiała, że on też już słyszał jakąś plotkę o relacji uzdrowicielki z władcą. Ktoś tak nagle ją rozsiał i mimo, że oczywistym było iż są to same kłamstwa był to temat dość często powtarzany przez część zamkowej służy
-Daruj sobie..-mruknęła cicho- Nie ma go tam...szukam go jednak pewnie ma teraz ważniejsze sprawy-westchnęła
W tej samej chwili do uzdrowicielki podbiegła jedna z starszych pielęgniarek i powiedziała, że osiemnastolatka ma niezwłocznie się tam udać
-No dobrze-uśmiechnęła się pogodnie i pożegnała z generałem który wrócił do swych obowiązków.
-Nie dość, że chce władcę to i do generała się zaleca-mruknęła cicho
-Ymm przepraszam, mówiłaś coś?-powiedziała Nehilim z tak szczerym uśmiechem mimo, że słyszała te słowa
-Nie nic.. absolutnie.
Czym bliżej były szpitalnego skrzydła tym robiło się coraz zimniej, co zważywszy na klimat krainy było lekkim absurdem.
Gdy doszły jednak do szpitala ich zdziwienie było wielkie. Całe skrzydło pokryło się warstwą lodu i śniegu a wszyscy dookoła marzli powoli. W samym epicentrum tego zdarzenia siedział grający na skrzypcach. Lekarka szybko pojęła, że to on jest sprawcą tego harmidru.
-Rakanoth...mógłbyś przestać i grzecznie wszystko odmrozić?-zapytała tonem jaki matka pyta swe dziecko o naprawienie czegoś co zepsuło pomijając fakt, że zwróciła się do Władcy po imieniu <taki nawyk odnośnie Desmodora>.
-Nie-zaprzeczył i wytknął na nią język.
(?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz