- Przestań mieżyć w moją siostrę tą żałosną wykałaczką! - wrzasnął Dacarath a mężczyzna zadrżał.
- Ale...
- Natychmiast! Nie wykonasz MOJEGO rozkazu?!
- Ona...
Nie czekał dłużej. Umiejętnie odbił klingę tamtego i nie raniąc siostry odsunął zagrożenie. Odetchnęła cicho. Dopiero teraz spostrzegła, że była bardzo blisko demona. Zaczęła powoli odwiązywać więzy. Białą koszulę poplamiła złota krew więźnia. Jego skóra była bardzo gorąca w dotyku. Gdy z jękiem opuścił ręce, usłyszała jego szept.
- Dziękuję.
Pochwyciła ukradkowe spojrzenie zielonych oczu.
- Chcę wiedzieć gdzie jest mój kuzyn! - krzyknął wojownik patrząc wściekle na Dantego.
- U mnie w sypialni! - odparła nagle Kath.
Wszyscy zwrócili się nagle na nią. Padło kilka szeptów i cichych chichotów.
- Mamy w to uwierzyć? - powiedział jeden.
- Kath. - wyszeptał Dante skrzywiony. - Co ty pleciesz.
Każdy wiedział jak dziewczyna nienawidziła Luke'a. To było ostatnie miejsce gdzie by go szukano. Wojowniczka wstała ze ściągniętą gniewem twarzą.
- Sprawdźcie. Jest fretką.
Ponowne śmiechu zostały szybko stłumione przez ostre spojrzenie Dacaratha.
- Jakim cudem?
Rakanoth wstał chwiejąc się nieco na nogach.
- Może coś złapał w lesie? Słyszałem o takiej chorobie. Najpierw nic się nie dzieje a potem PUF, jesteś fretką. - powiedział demon z irytującym uśmieszkiem.
Masował obolałe nadgarstki które goiły się znacznie wolniej. Nie czuł się najlepiej. Był osłabiony i zziębnięty. Oddałby duszę za gorącą kąpiel z kobietą.
- To jego wina! Na pewno! - krzyknął jeden z wojowników mierząc mieczem.
<Kath? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz