Władca uniósł zaskoczony wzrok. Siedzieli w lekkim oddaleniu od siebie gdyż stół jadalniany należał do tych większych. Wstał nagle i chwytając krzesło przeniósł je znacznie bliżej niej. Dziewczyna spoglądała na wszystko nieufnie.
- Posłuchaj Clarisso, gdybym miał się za coś takiego złościć, raczej nie czekałbym z tym do wspólnego obiadu.
Opuściła nieco głowę, nadal zarumieniona.
- Kto wie, w końcu Władcy bywają... - nabiła na widelec gotowane warzywo jakby chciała je zabić.
Desmodor uniósł wyżej brwi.
- Bywają... nienormalni? Dziwni?
Omal się nie udławiła obiadem.
- Nie to miałam na myśli.
- Nieprzewidywalni? - kontynuował z lekkim uśmiechem.
Odłożyła dla bezpieczeństwa widelec.
- Nie denerwuj się na mnie. - wyszeptała cichutko.
Chwycił jej dłonie i delikatnie ucałował.
- Daleki jestem od tego.
Gdy ktoś zapukał do drzwi odwrócił głowę ale jej nie puścił. Do pomieszczenia wszedł Bulzibar i pokłonił nisko.
- Panie. Przybył ten Czarny Mag o którym mówiliśmy.
- Wprowadź go. - powiedział i spojrzał z bólem w oczach na dziewczynę. - Niestety będę musiał cię przeprosić. Dokończymy to innym razem.
- Czy coś się stało? - zapytała.
- Nic na co miałabyś wpływ.
<Clarisso? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz