Desmodor podszedł do niej niepewnie.
- Co się dzieje? - zapytał ze zmartwioną miną.
- Nic. - unikała jego wzroku.
Delikatnie chwycił ją za podbródek i skierował twarz w swoją stronę. Spojrzał w smutne oczy.
- Przecież widzę, że coś cię trapi.
Wyrwała się sprawnie i wstała, podchodząc do pobliskiego drzewa.
- To drobiazg. - wykręcała nerwowo palce.
- Clarisso, nie odsuwaj mnie bardziej. - ruszył za nią i zamknął w ramionach.
Nie puścił nawet gdy się wyrywała.
- Proszę, zostaw mnie.
- Nigdy. - wyszeptał całując ją.
Zamarła w jego uścisku. Chyba ją zaskoczył. Dopiero po chwili rozluźnił chwyt i uciekła ponownie. Warknął rozdrażniony.
- Clarisso.
- Pocałowałeś mnie! - powiedziała z rumieńcami na twarzy dotykając ust.
Wzruszył ramionami.
- Co z tego? Jesteś piękna, uwielbiam cię i ufam. Dlaczego nie miałem tego zrobić?
- Bo... no... ja jestem tylko uzdrowicielką! - tupnęła nogą ze łzami w oczach.
- Och, to można łatwo zmienić. Co powiesz na to abym uczynił cię księżniczką?
<Clary? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz