- Nie wszyscy są tacy… - powiedziałam ostrożnie. Demon popatrzył na mnie zaciekawiony.
- Mogę prosić o jakiś przykład?
- No … ty, Nathaniel nie wydaje się taki…
- Och to tylko jego przykrywka. Musi zrobić dobre wrażenie, szpaner… - prychnął niezadowolony.
- A ty nie robisz dobrego wrażenia? – drążyłam temat.
- Poniekąd. – uciął. Tańczyliśmy dobrą chwilę w milczeniu. Wtedy rozległ się krzyk i z daleka zaczął się tlić ogień.
- Desmodor! – warknął Malheur jakby to była codzienność, że podpala stół. Podbiegł do brata i trzepnął go w plecy.
- Nie musisz się od razu popisywać dziecko. – odciągnął go na bok.
- No bez przesady Malti. To ma być bal.
- A ty go zepsułeś. Clarisso – zaczął niechętnie – zaopiekuj się nim dobrze.
Demon wziął mnie za rękę i wyszliśmy na dwór.
- Zawsze taki jest?
- Czasami. Nieważne.
Usiedliśmy na ławce.
(Malti? ^^)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz