Władca podszedł do ładnej doniczki z różą i ostrożnie pogładził listek.
- Ładna, mogę zabrać? - zapytała Vanessa stając na palcach i splatając ręce z tyłu.
- Miotłę i kubeł znajdziesz w innym pokoju. - powiedział Desmodor zabierając roślinkę i wychodząc.
- Gbur. - szepnęła wystarczająco cicho aby nie usłyszał.
Wyszła zaraz po nim ale nie miała zamiar jeszcze sprzątać. Chciała odszukać uzdrowicielki. Była niesamowicie zainteresowana dlaczego tak się władcy podoba. Na pierwszy rzut oka wyglądała raczej zwyczajnie. Nie znała nawet dworskich manier, nie miała ładnego ubrania. Vanessa zupełnie tego nie pojmowała. Wykręciła w lewo i doszła do skrzydła szpitalnego. Już druga osoba bez problemu wskazała jej miejsce pobytu dziewczyny. Zapukała i po chwili weszła do małej komnaty w której intensywnie pachniało ziołami. Były dosłownie wszędzie. Zwieszały się z sufitu, stały na komódkach, nawet na podłodze. Clarissa siedziała wśród nich zawiązując nowe pęczki. Vanessa zmarszczyła nos.
- Dzień dobry. - powiedziała idąc do niej.
Uzdrowicielka uśmiechnęła się lekko.
- Czy czegoś potrzebujesz?
Dziewczyna przekrzywiła głowę zastanawiając się kto jej pozwolić nie używać należnych tytułów. Uznała jednak, że skoro jest na "ty" z władcą, to przymknie na to oko.
- Właściwie to tak. - usiadła na ziemi uważając aby nie zdusić żadnej roślinki. - Wiele się mówi o...WAS. - ostatnie słowo powiedziała z naciskiem.
Clarissa spuściła głowę i związała zioła.
- Plotki.
- Serio? Nie wydaje mi się. Słuchaj ja jestem jego uczennicą, więc powinnam wiedzieć co się z nim dzieje. W końcu jeśli będzie za dużo myślał o... tobie, zaklęcia się nie udadzą. Więc? - wpatrzyła się w nią szeroko otwartymi oczami. - Lubisz go czy kochasz?
<Clarisso? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz