Micah westchnął głośno, jakby miał do czynienia z trudnym zadaniem. Zaraz
potem wyszedł z pokoju, zostawiając dziewczynę samą, Erin, która stała w
kuchni, spojrzała na niego i się roześmiała.
- Ona ma jakiś problem z mężczyznami - odparł, krzywiąc się - zapytała, czy jej nie sprzedam.
Teraz Erin naprawdę wybuchnęła głośnym śmiechem, po czym otarła łzy
zbierające się w kącikach oczu. Micah i czarny targ? Nie mogła sobie
tego wyobrazić. Chwyciła łuk leżący przy drzwiach i podała mu go. Niemym
ruchem głowy wskazała na drzwi. Zmiennokształtny pokiwał głową i
zniknął za głównym wejściem. Erin natomiast weszła do pokoju, w którym
leżała dziewczyna.
- Jestem Erin - powiedziała do wróżki, siadając obok.
- Florana.
- Słuchaj, jesteś tu bezpieczna - bez ogródek zaczęła rozmowę - nie
sprzedamy cię ani nie zabijemy. Co z tego, że jesteś wróżką. Mamy tu
nawet jednego cesarskiego smoka. I faktycznie, zachowuje się jakby co
najmniej był cesarzem.
Tym razem to wróżka roześmiała się szczerze. Erin odwzajemniła to ciepłym uśmiechem i podała dziewczynie herbatę,
- Skąd uciekałaś?
- Od niejakiego Raphaela... - wyszeptała, nie wiedząc, czy dobrze zrobiła wyjawiając to.
- Ah, od Raphaela? - Uśmiechnęła się łagodnie - faktycznie, potrafi przestraszyć.
- Znasz go?
- Uhum - mruknęła, pijąc łyk własnego napoju - gdy go poznałam, był dla
mnie prawdziwym demonem. Micah mnie z nim zapoznał - przewróciła oczami -
muszę ci powiedzieć, że dobrali się. Okazało się, że to naprawdę miła
osoba. Może trochę arogancka, ale gdy przebywasz z Micahem, to jesteś
już do tego przyzwyczajony.
<Pani Florano? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz