Wróżka spojrzała zaskoczona na Raphaela. Przeraziło ją, że nawet prywatność myśli jej odebrał. Stłumiła to jednak szybko.
- Dziękuję, ale nie skorzystam. - pomyślała szybko.
Po co iść tam gdzie jej nie chcą? Nie chciała kusić losu. Poza tym może uda jej się uciec. Coraz bardziej była pewna tego, że popełniła błąd zostając tak długo. Gdy demony odeszły, podeszła do drzew w ogrodzie. Usiadła z jękiem pod jednym z nich.
- Co ja tu robię. - oplotła się ramionami tłumiąc cichutkie łkanie.
Tak bardzo się bała. Rozejrzała się przerażona wokół czy nikt nie widzi jej słabości i pobiegła przed siebie. Ogród był wielki więc znalazła małe, ciemne miejsce otoczone zewsząd poplątanymi roślinami. Drzewa zaplotły sklepienie, nie przepuszczając niemal zupełnie światła. Usiadła na mchu zaścielającym podłoże.
- Gdybym tylko mogła... - szeptała. - Gdybym była silniejsza.
Wokół zafalowała mgiełka. Nie zauważyła tego do czasu gdy coś zimnego otarło się o jej nogę. Pisnęła wstając. Mgliste dłonie chwyciły mocno jej nadgarstki i zaczęły ciągnąć do bariery. Wyrywała się ale nie mogła nic zrobić. Krzyknęła raz jeden, gdy przeniknęła przez magiczną przeszkodę bez większego problemu. Po drugiej stronie spostrzegła czarownika w ciemnej szacie w otoczeniu kilku demonów.
- Witaj malutka. Tęskniłaś?
Nałożył jej na nadgarstki magiczne kajdany uniemożliwiając jakikolwiek czar.
- Na pewno. - zamruczał i pociągnął ją za włosy odciągając głowę do tyłu.
Pisnęła ze łzami w oczach. Jej koszmar powrócił.Wydobył czarny sztylet i naciął leciutko skórę wróżki.
- Taaak, tego mi było trzeba. Lepiej chodźmy zanim ktoś nam przeszkodzi.
<Raph? hehe>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz