Dziewczyna stała wpatrzona z narastającym przerażeniem w parę demonów.
- O Bogowie. - wyszeptała.
Wyszła tylko na krótką chwilę do ogrodu, a tu już zaczęły brzmieć dzwony. Nie zdążyła uciec do komnaty. W oczach powoli wzbierały się łzy, ale strząsnęła je wściekła. Nie miała wyboru. Musiała zacząć grać, choć nieco. Gdy usłyszała salwę przekleństw Raphaela skuliła się w sobie. Było źle. Będzie na nią zły. Teraz na pewno zamieni ją proszek. A już zaczynała go lubić. Kobieta będąca zapewne jego siostrą zagwizdała z uznaniem.
- No braciszku, żona? Niewolnica czy obiad?
Raph spojrzał ostro.
- Może wejdźmy do pałacu?
- Nie. To ta wróżka. Ciekawe. - powiedziała ze strasznym uśmiechem. - No podejdź, nie zjem cię... chyba. - zaśmiała się cicho.
Florana zadrżała i wpatrywała się w Raphaela. Może zdoła uciec? Kogo chciała oszukać. Już z jednym Władcą był problem, dwoje to zdecydowanie za wiele. Podeszła na kolanach miękkich jak z waty.
- Zrobiłeś z niej wieszak? Jak miło. - powiedziała Cassiopea oglądając skrzydła.
Wróżka miała ochotę wtulić się w Raphaela ale wiedziała, że nie znajdzie tam ochrony. Niby dlaczego miałaby?
- Chodźmy. - powiedział chwytając siostrę lekko za przedramię.
- Poczekaj! Chcę zobaczyć jak lata. - powiedziała radośnie.
Florana spojrzała spłoszona. Nie była zabawką, nie będzie robiła czego jej ta dziwna kobieta każe. Co to to nie. Choćby miała zawisnąć za własny upór.
<Raph? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz