Demon pogrążył się w odrętwieniu. Był skrajnie wyczerpany. Przeniesienie do innej osoby zerwało niteczki więzi i czuł pustkę po Kath. Ponownie zdusił falę wściekłości. Nie chciał mieć nic wspólnego z Caitlyn. Ona umarła wieki temu. Powinna się cieszyć, gdyż w innym wypadku spotkałaby ją sroga kara za pomoc innym władcom. Pogrążył się w mrocznych myślach. Usłyszał jednak coś co go zainteresowało.
- Uwolnić duszę...
Nieco bliżej przybliżył umysł do dziewczyny. Asmistus siedział z dziwnym uśmieszkiem.
- Jak rozumiem ktoś bliski umarł?
Usiadła naprzeciwko, z trudem panując nad emocjami. Zainteresowało go to. Co ona wyprawia?
- Wiesz o co mi chodzi.
Mag zamknął z hukiem książkę a akolici jak na sygnał wyszli. Kontynuował rozmowę dopiero gdy zostali sami.
- Caitlyn, nie sądzę abyś nawet ty była taką idiotką.
Dziewczyna poczuła falę wściekłości Garudy. Nie tolerował takich obraz. W pomieszczeniu zrobiło się zimno. Asmistus zmrużył oczy i mocno chwycił ją za nadgarstek.
- No tak. - wyszeptał widząc bransoletę. - Zastanawiałem się kto go przyjął dobrowolnie.
W umyśle Caitlyn wyczuła zdziwienie Garudy. Nie sądził, że nawet ona zechce dobrowolnie dzielić z nim w pewnym stopniu umysł. Było mu głupio za wcześniejszą reakcję. Zaraz jednak ponownie się zirytował przypominając, że nic by się nie stało gdyby im nie pomogła. W głębi jednak wiedział, choć nigdy by się nie przyznał, że zasłużył na taki los.
Dziewczyna wyrwała rękę.
- Pomożesz mi?
- Prędzej zginę kochanie. Nigdy!
<Caitlyn? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz