- Nie jestem zwierzęciem, które by znaleźć opiekuna musi pokazać swoje umiejętności.
- Ależ to działa na tej samej zasadzie, kochana.- Asmistus wpatrywał się we mnie przewiercającym wzrokiem.
- Dobrze, jak chcesz. Rozumiem, że czarna magia jest niedozwolona? -mag tylko prychnął.
Skupiłam swoje myśli i pomysł wpadł mi do głowy w jednej chwili.
Chwyciłam za pudełko, odwróciłam je do góry nogami, więc wszystkie
rzeczy z niego wypadły i postawiłam na ziemi.
Następnie sięgnęłam po laleczkę z porcelany i na tyle, na ile mogłam,
upodobniłam ją do Alberta.Zdecydowanym ruchem wrzuciłam ją do pudełka i
zamknęłam wieczko. Przedmioty emanowały mocą, co tylko ułatwiało
zaklęcie. Kucnęłam i zaczęłam nucić zaklęcie. Zdawało się, że upłynęły
godziny, kiedy bezwładne ciało Alberta zwaliło się na ziemię.
Nie. To nie było ciało.
Toż to lalka z porcelany w skali 1:1 jak Albert.
Udało się!
Podniosłam z ziemi pudełko i tuż przed nosem Asmistusa otworzyłam
wieczko. W środku siedział mały Al, wielkości porcelanowej laleczki,
która przed momentem znajdowała się w pudełku.
<Asmistusie? :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz