Gdy dziewczyna otworzyła oczy, leżała w wielkim łożu po środku ogromnej komnaty. Zapewne Asmistus zdążył już naprawić gidlię za pomocą swoich czarów. Chwyciła się za ramię i wstała z głośnym jękiem. Wszystko ją bolało i ledwo mogła się ruszać, ale podeszła do drzwi i lekko je uchyliła. Jakaś Mysz akurat szła, więc zawołała do chłopaka. Podszedł szybko.
- Który dzisiaj jest? - Zapytała cicho.
- 10 Listopada, Pani. - Powiedział i zniknął za zakrętem.
- 10... Listopada? - Spytała cicho siebie.
Spała całe 10 dni? Oparła głowę o ścianę korytarza i zamknęła oczy. 10 dni treningu w plecy, a i tak nie mogła unieść miecza. Chociaż? Może da radę poćwiczyć postawę podczas walki?
Wróciła do komnaty i spojrzała na miecz oparty o ścianę. Dość ciężka stal ciężyła jej w dłoni, gdy podniosła ją i zamachała. Krzyknęła z bólu i wypuściła broń, która opadła na ziemię. W tym samym momencie do pomieszczenia wpadł młody akolit od Asmistusa. Chyba miał na imię Albert?
- Co ty wyczyniasz? - Spytał oburzony, po czym pomógł jej wstać i zaprowadził do fotela, gdzie usiadła skulona.
- Ja tylko...
- To teraz nieważne... Chcę ci pomóc, ale musisz coś wiedzieć.
- Tak?
- Miałaś po części zmiażdżoną nogę, możliwe, że już nigdy nie będziesz mogła wziąć udziału w walce, czy może nawet biegać... Jest też możliwość, że niedługo twoje nogi... przestaną współdziałać z organizmem i zostaniesz sparaliżowana.
Katharsis siedziała nieruchomo, o ile to możliwe. Wstrzymała też oddech.
- J-Jak to...? - Zapytała drżącymi wargami.
<?? ^^>
- Który dzisiaj jest? - Zapytała cicho.
- 10 Listopada, Pani. - Powiedział i zniknął za zakrętem.
- 10... Listopada? - Spytała cicho siebie.
Spała całe 10 dni? Oparła głowę o ścianę korytarza i zamknęła oczy. 10 dni treningu w plecy, a i tak nie mogła unieść miecza. Chociaż? Może da radę poćwiczyć postawę podczas walki?
Wróciła do komnaty i spojrzała na miecz oparty o ścianę. Dość ciężka stal ciężyła jej w dłoni, gdy podniosła ją i zamachała. Krzyknęła z bólu i wypuściła broń, która opadła na ziemię. W tym samym momencie do pomieszczenia wpadł młody akolit od Asmistusa. Chyba miał na imię Albert?
- Co ty wyczyniasz? - Spytał oburzony, po czym pomógł jej wstać i zaprowadził do fotela, gdzie usiadła skulona.
- Ja tylko...
- To teraz nieważne... Chcę ci pomóc, ale musisz coś wiedzieć.
- Tak?
- Miałaś po części zmiażdżoną nogę, możliwe, że już nigdy nie będziesz mogła wziąć udziału w walce, czy może nawet biegać... Jest też możliwość, że niedługo twoje nogi... przestaną współdziałać z organizmem i zostaniesz sparaliżowana.
Katharsis siedziała nieruchomo, o ile to możliwe. Wstrzymała też oddech.
- J-Jak to...? - Zapytała drżącymi wargami.
<?? ^^>
o.O OMG
OdpowiedzUsuńTragedia, dramat, okruchy życia... to takie smutne xD
Usuń