Kath wyszła z pomieszczenia. W środku czuła się, jakby się dusila. Zamknęła oczy i wyszła na zimne powietrze.
- Jesteś tam? - Zapytała cicho, idąc ścieżką do altanki za zamkiem.
Nie opowiedział jej, a Kath otworzyła dłoń i spojrzała na nią. Pomyślała o ogniu, a na otwartej dłoni zaplonął mały płomyk.
- No nieźle - wyszeptala do siebie.
Przed nią pojawiła się altana. Była zbudowana z białego marmuru i otoczona zimowymi kwiatami, które rosły tylko w tym rejonie. Obok altany był kościół, z którego akurat wyszedł ksiądz. Niektórzy z Heladosów wierzyli w Boga. Katharsis nie była jedną z nich.
- Witaj dziecko - uśmiechnął się ksiądz delikatnie - chciałabyś się wyspowiadać?
- Nie - uśmiechnęła się lekko.
Poczuła, jak Garuda gotuje się ze złości. Czemu? Może Demony nie mogą znieść obecności świętej ziemi?
<Hmmm? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz