Kath zrobiła się lekko czerwona i odwróciła się od brata. Prychnęła pod nosem, że tak łatwo dała się podejść i ruszyła za nim korytarzem. Jedyną pozostałością po twierdzy Helados była sala ćwiczeń, jakby chcieli pokazać, że to w tym miejscu torturowano demony. Wyszli przez rozwalone wejście i Dante pomógł dziewczynie zejść po kamieniach. Miała jeszcze pewne trudności z poruszaniem się. Ruszyli w stronę namiotu, a żołnierze, których mijali, kulili się na sam widok blondynki. Zapewne przez złowrogie spojrzenie, którym wszystkich obrzucała.
- Jeśli któryś coś o mnie powie, przysięgam, zabiję - warknęła do brata, gdy mijali w zasadzie samych przywódców gildii, w tym Mistrza,
- Życzę szczęścia - wyszeptał dość rozbawiony Dante, przyśpieszając kroku i znikając w namiocie jeszcze przed dziewczyną.
Gdy weszła do środka, ujrzała stojącego maga w wielkim, zdobionym płaszczu.
- Nie lubisz zimna, Asmistusie? - Zapytała, uśmiechając się wrednie, za co dostała kuksańca od brata.
- Nie przeszkadza mi - odparł, nie przejmując się nastawieniem Katharsis.
- A mi przeszkadza natomiast twoja obecność - warknęła, lekko podirytowana, co najwidoczniej pochlebiło magowi. - Mów, czego chcesz i kończ robotę.
- Chcę tego co i ty - zakończyć tą naprawę.
- Ja chcę wielu rzeczy, magu. Kota, psa, pokoju na świecie, zabicie tego demona, który śmiał tu przyjść. Ale ty nie wliczasz się do tej listy. Nie wiem, czego ode mnie chcesz, ani po co jestem ci potrzebna w trakcie negocjacji.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo w tym momencie do namiotu wszedł Krigar, potykając się o drewno na ziemi. Nim się spostrzegł, przy gardle widniało ostrze od jednego z akolitów maga, natomiast gardło akolity ranił miecz Katharsis.
- Zostaw go - warknęła cicho.
- Braciszek? - Zapytał rozbawiony Asmistus i machnął dłonią na małego mulata, aby ten opuścił broń.
- Czego chcesz? Pytam po raz ostatni, potem wychodzę. - Oznajmiła, stając pomiędzy Krigarem a Asmistusem.
<Krigar? Dante? Asmi? XD>
- Jeśli któryś coś o mnie powie, przysięgam, zabiję - warknęła do brata, gdy mijali w zasadzie samych przywódców gildii, w tym Mistrza,
- Życzę szczęścia - wyszeptał dość rozbawiony Dante, przyśpieszając kroku i znikając w namiocie jeszcze przed dziewczyną.
Gdy weszła do środka, ujrzała stojącego maga w wielkim, zdobionym płaszczu.
- Nie lubisz zimna, Asmistusie? - Zapytała, uśmiechając się wrednie, za co dostała kuksańca od brata.
- Nie przeszkadza mi - odparł, nie przejmując się nastawieniem Katharsis.
- A mi przeszkadza natomiast twoja obecność - warknęła, lekko podirytowana, co najwidoczniej pochlebiło magowi. - Mów, czego chcesz i kończ robotę.
- Chcę tego co i ty - zakończyć tą naprawę.
- Ja chcę wielu rzeczy, magu. Kota, psa, pokoju na świecie, zabicie tego demona, który śmiał tu przyjść. Ale ty nie wliczasz się do tej listy. Nie wiem, czego ode mnie chcesz, ani po co jestem ci potrzebna w trakcie negocjacji.
Nie zdążył odpowiedzieć, bo w tym momencie do namiotu wszedł Krigar, potykając się o drewno na ziemi. Nim się spostrzegł, przy gardle widniało ostrze od jednego z akolitów maga, natomiast gardło akolity ranił miecz Katharsis.
- Zostaw go - warknęła cicho.
- Braciszek? - Zapytał rozbawiony Asmistus i machnął dłonią na małego mulata, aby ten opuścił broń.
- Czego chcesz? Pytam po raz ostatni, potem wychodzę. - Oznajmiła, stając pomiędzy Krigarem a Asmistusem.
<Krigar? Dante? Asmi? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz