Katharsis przetoczyła się na plecy, a włosy spadły z łóżka, rozsypując się na podłodze.
- "Otoczona przez wrogów"? - Patrzyła na sufit, kiedy Krigar podszedł nachylil się nad nią.
- Co się stało, gdy mnie nie było? - Zapytał cicho.
- Dużo - odparła, wskazując miejsce obok siebie.
Smok leżał, wpatrując się w rodzeństwo. Krigar wahając się usiadł obok nich, a Kath zerwała się z miejsca i przytuliła brata. Łzy poleciały po policzkach dopiero teraz. Powstrzymywała je przez cały czas i dopiero teraz pozwoliła im wypłynąć.
- Tak się bałam... - Wyszeptala, wtulona w szyję Krigara. - On... Były tam dwa smoki. Jeden z nich chciał mnie zabić, potem te pająki i ta rana... A potem demon i obietnica... - Mówiła bez ładu i składu pomiędzy napadami płaczu - myślałam, że nigdy cię... Nigdy was nie zobaczę i umrę tam.
Krigar wydawał się zaskoczony. Objął dziewczynę, a ta zaszlochala jeszcze bardziej. Nigdy nie widział jej tak płaczącej. Kath zazwyczaj chowała emocje pod maską i próbowała być niezwyciężoną. Nikt nie wiedział, że gdzieś tam kryje się delikatna dziewczyna.
<Hmmmmm? :p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz