Kath spojrzała na Rakanotha po czym podeszła i zabrała smoka z jego rąk. Lodowy gad prychnął cicho i otarł się o jej dłoń. Ułożyła go na stoliku, po czym pochyliła się do demona. Zakryła dłonią piersi, bo dekolt był niezmiernie głęboki i położyła jedno kolano na fotelu a rękę na oparciu.
- Nasza obietnica - wyszeptala cicho i pocałowała go przeciagle.
Zaraz potem odsunela sie powoli, chwyciła Smoka w dłoń i niemal wybiegła z komnaty. Za pięć minut była już w komnacie Krigara i leżała na łóżku. Patrzyła się na Meditarno, który skubał swoje skrzydło i piskliwym głosem narzekał na Rakanotha.
- Kath? - W drzwiach pojawił się jej młodszy brat. - Co ty tutaj robisz?
- Chowam się - roześmiała sie bezbarwnie - wrocileś już z ćwiczeń?
- Przed chwilą - westchnął. - Przed kim się chowasz?
- Przed Dantym - powiedziała.
I Rakanothem.
- Jesteś cała czerwona, nie masz przypadkiem gorączki?
- Nie, po prostu... Biegalam - palnela pierwszą lepszą rzecz.
<Rakaś? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz