Krigar przytulił ją mocno do siebie. Czuł się bezradny. Pierwszy raz widział ją w tak strasznym stanie.
- Spokojnie. Nic ci już nie grozi. - szeptał gładząc jej włosy.
Pociągnęła nosem i ukradkiem otarła łzy, ale nadal była do niego przytulona. Usłyszeli ciche pukanie do drzwi i ktoś wszedł do środka bez pozwolenia. Katharsis wciągnęła ze świstem powietrze widząc demona. Zesztywniała a Krigar puścił ją i spojrzał zaskoczony.
- Witam, przeszkadzam? - zapytał patrząc z zaciekawieniem po pokoju.
- Tak. - warknęła wojowniczka.
- Cóż, szkoda. - powiedział wchodząc i siadając na krześle. - Co jest? To chyba nie przeze mnie? Jak tak, możesz mnie uderzyć. - stwierdził splatając palce.
Krigar spojrzał hardo.
- Nie wiem co musiałbyś jej zrobić aby się rozpłakała.
Demon uśmiechnął się dziwnie radośnie.
- Następnym razem to ja zacznę pierwszy. - powiedział patrząc na nią znacząco.
Kath zrobiła się cała czerwona co w połączeniu z opuchniętymi od płaczu oczami i ogólną bladością przez ranę, sprawiało straszne wrażenie.
- Nie rozumiem dlaczego mi pomogłeś. Jesteś demonem. Walczymy z wami. Czy nie powinieneś mnie dobić?
Wzruszył ramionami a w zielonych oczach dostrzegła dziwne iskierki.
- I tak ci nie powiem. A teraz, jak czujesz się lepiej, chętnie pozwiedzam waszą gildię. Z tobą u boku.
Krigar wpatrywał się zdumiony.
- Powinieneś być w lochach. Gdzie Dante?
Rakanoth uśmiechnął się jeszcze szerzej, przypominając sobie jak wielki wojownik starał się odkleić od miecza który nadal był przytwierdzony do ściany. Widok był niezapomniany.
- Coś go zatrzymało. - powiedział.
<Kath? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz