.

.
.
.

piątek, 26 grudnia 2014

Od Li - Cd. Lilith

Li spojrzał na nią rozbawiony.
- Mi nie przeszkadza. Właściwie masz śliczny głos.
Zarumieniła się lekko i schyliła, aby pozamiatać pod wielkim łożem.
- Dziękuję. - wyszeptała.
Dżin chwycił miotełkę jak miecz i ze skupioną miną wyczarował sporą, dość rozchwianą drabinę. Wszedł na nią, zamiatając wszelkie pajęczyny z rogów pokoju. Lilith tymczasem zdjęła nieświeżą pościel i zaczęła zakładać nową. Stanęła zadyszana, podziwiając swoje dzieło.
- No, jeszcze tylko, sześć pokoi. Nie licząc świeżych kwiatów, i drobnych szczegółów. - powiedziała.
- Mhm, kwiaty to moja działka. - Klasnął w dłonie a na stoliku pojawił się ładny wazonik z wielkim bukietem.
- Ślicznie. - powiedziała zadowolona.
- Miewasz kiedyś przerwy?
- Zdarzają się. A co? Zmęczony?
- Absolutnie nie. Zastanawiam się tylko jak ty dajesz radę. - powiedział z dziwnym uśmiechem.
Do komnaty weszła nagle Vanessa. Znana była wszystkim jako irytująca uczennica Desmodora. Nikt nie mógł jej nic powiedzieć. W końcu miała wystarczająca władzę aby wtrącić do lochu. Spojrzała na Lilith z krzywym uśmiechem. Wyminęła Li. Chyba nawet go nie widziała. Tak jak mówił, pozostawał dla innych niewidoczny.
- No proszę, kogo ja widzę. - zadrwiła.
Mało kto wiedział, że Lilith jest siostrą Clarissy.  Na szczęście Vanessa jeszcze również nie miała tej pewności.
- Pani. - służka skłoniła głowę.
- Co robisz?
- Przygotowuję komnatę dla jednego z władców.
- I co? Myślisz, że dobrze to zrobiłaś? Przecież tu jest jak w chlewie!

<Lilith? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz