Odwróciłam się wokół własnej osi podziwiając rozmaitą roślinność znajdującą się w pomieszczeniu.
Nigdy nie widziałam tyle roślin w jednym pomieszczeniu. To niesamowite. A
zwłaszcza że to wszystko jest na statku..dużo podróży..a co za tym
idzie wiele nowych gatunków roślin.
-Podoba ci się?
-To jest niesamowite!-zaśmiałam się uradowana.
-Uznam to za tak.
-Z każdej podróży przynosicie nową roślinę?-zapytałam.
-Bywa..ale to raczej rzadkość.
-Czemu?-spojrzałam na niego.
-Zwykle nie wystarcza czasu.-westchnął.
-A szkoda..-mruknęłam.
-Więc? Chciałabyś się zajmować tymi roślinami?
-Oczywiście że tak!-powiedziałam z uśmiechem na twarzy
Zaśmiał się widząc mój zapał.
-Kapitanie..mogłabym zadać jeszcze jedno pytanie?
-Naturalnie że tak.-odpowiedział.
-No więc..czy oprócz mnie na statku znajdują się też inni służący?
-Tak. Mówiłem że w ładowni przewożę niewolników.
-Chodzi mi o takich jak ja. W sensie..którzy nie idą na sprzedaż.
-Skąd takie pytanie?-zapytał.
-Po prostu mnie to zainteresowało..
-Jest ich niewielu. I nie są tacy jak ty. Twoim zadaniem jest po prostu
towarzyszenie mi. A oni mi służą..muszą robić to co im każę zaś ty nie.
-Yhm..rozumiem.-kiwnęłam głową.
-I jeszcze jedno. Na jednej z półek powinna być książka. Jest w niej
napisane jak obchodzić się z poszczególną rośliną..będzie z tym dużo
pracy więc jeśli będziesz potrzebowała pomocy..
-Poradzę sobie. Może i nie wyglądam ale jestem bardzo pracowita.
-Nie spotkałem się jeszcze z kobietą która aż się pali do pracy z ziemią.-zaśmiał się.
-Mnie to specjalnie nie odpycha.-odpowiedziałam.
-Czyli zgaduję że chcesz zacząć od teraz?
-Tak.-powiedziałam.
-Wszystko co będzie ci potrzebne znajduje się w tych szafkach..za jakiś
czas przyślę tu kogoś by sprawdził jak sobie radzisz dobrze?
-Dobrze.-kiwnęłam głową.
Zbliżył się do mnie i chyba chciał spróbować pocałować mnie w
czoło...jednak zatrzymałam go delikatnie chwytając go za ramiona.
Odsunął się i wyszedł z kajuty.
[...]
Siedziałam już przy roślinach dobre dwie godziny.
Przyznam,nieźle się przy nich napracowałam a zostało mi jeszcze sporo do
zrobienia. Jednak widok tych ślicznych roślin poprawiał mi humor. Ale
nie tylko nimi się zajęłam. Całe pomieszczenie nie było pierwszej
czystości więc tym też się zajęłam. Pozdejmowałam pajęczyny,umyłam
ścianę w całości wykonaną ze szkła..i nie tylko.
Tak jak zostało mi to zapowiedziane po upływie czasu ktoś pojawił się by
sprawdzić jak sobie radzę. Było to ten sam człowiek który chciał mnie
podnieść na duchu pierwszego dnia. Mężczyzna o siwej brodzie wkroczył do
pomieszczenia z uśmiechem na twarzy.
-Witaj Lady.
-Dzień dobry.-odparłam radośnie.
Mężczyzna zaczął rozglądać się po pokoju..chyba inaczej zapamiętał to miejsce.
-Nie pamiętam kiedy tu było tak czysto.-zaśmiał się.-To twoja sprawka?
-Tak.-zarumieniłam się lekko.
-Świetna robota! Chyba nie jeden członek załogi zdziwiłby się widząc to pomieszczenie.
-Naprawdę pan tak myśli..?
-Tak. I nie zwracaj się do mnie na "pan". Przez to czuję się staro.-zaśmiał się.-Wystarczy Rodrick.
-Dobrze..Rodrick.
-I tak ma być!-odparł z entuzjazmem.
Jest zupełnym przeciwieństwem Kapitana. Taki żywy charakter..i ten entuzjazm. Myślę że raczej się z nim dogadam.
(Nessar?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz