.

.
.
.

piątek, 26 grudnia 2014

Od Malthaela - Cd. Clarissy

Malheur z prawdziwą ulgą powitał bramy pałacu. Taszczył zakupy przyszłej królowej i nienawidził się za to. Co mu strzeliło do pustej makówki, że się zgodził? Nie miał pojęcia. Skierowali się w lewo. Nieopodal były powiem pokoje dla służby. Malthael jednak przystanął zaskoczony.
- Zaraz, co ty wyprawiasz?
- No jak to? Muszę to gdzieś za nieść.
Zaśmiał się ale spod tych wszystkich pudeł nie widziała jego miny.
- To wykluczone abyś tam teraz mieszkała. Nie jesteś służącą. Jestem pewien, że Desmodor już wszystkim powiedział.
- No ale...
- Ci. Nie chce tego słyszeć. Za mną.
Clarissa westchnęła i ruszyła ze zwieszoną głową.
- Dokąd idziemy?
- Do komnat królowej oczywiście.
Przystanęła.
- Są takie?
- Oczywiście głupiutka. Nie używane ale muszą być. Trzeba je nieco odkurzyć.- wybąkał zastanawiając się w jakim stanie będą.
Gdy użyli platformy teleportacji i znaleźli się na wyższych piętrach, Clarissa z przerażeniem stwierdziła, że nigdy tu nie była. Nawet niebo wydawało się inne.
- Nadal jesteśmy w pałacu? - zapytała podziwiając splendor tego miejsca.
Malheur odchrząknął zakłopotany.
- Tak jakby. Ta część jest zawieszona między światami. To pomysł byłego Władcy. Dzięki temu gdy nastąpi jakiś atak, para królewska będzie bezpieczna.

<Clarisso? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz